Acoustic session
1. Medusa
2. Pins And Needles
3. (Don’t Forget To) Breathe
4. Tears In The Rain
5. Crying For Help IV
Live in Paradiso, Amsterdam
6. Double Vision
7. Elea
8. The Hanging Tree
9. Jericho
10. Solomon
Demo
11. Enemy Without
Rok wydania: 1999
Wydawca: Verglas
http://www.arenaband.co.uk/
Moja fascynacja grupą ARENA zaczęła się już w czasach Roba Sowdena,
przyznam szczerze. Właściwie z płyty na płytę zespół zyskiwał coraz to
bardziej zadziornego oblicza by w moim odczuciu zakotwiczyć gdzieś na
pograniczu rocka progresywnego i metalu. Dwa pierwsze albumy studyjne na
pewno są (a nawet w chwili kiedy je poznałem) były klasykami, era
Sowdena i płyty wówczas wydane miały jednak pewien wspólny mianownik.
Zespół potrafił parać się muzyką klimatyczną i tajemniczą, nie stroniąc
przy tym od rozwiązań bardziej charakterystycznych dla przedstawicieli
mocniejszego grania. I mimo że ten czas równa się wyśmienitym trzem
płytom studyjnym, to album „The Visitor” jest moim ulubionym w dorobku
ARENY.
Niejednokrotnie ARENA wydawała EPki, koncertówki… i demówki w wersjach
limitowanych dla swoich fanów. Udało mi się nawet zdobyć niektóre z
tych wydawnictw. Jednak dla mnie białym krukiem a jednocześnie
wydawnictwem jak na swój czas trafiającym w punkt jest „Visitor –
Revisited”. Zespół zdecydował się przedstawić fanom swojego nowego
wokalistę i to w repertuarze z poprzednich dwóch płyt. Rezultatem tego
przedsięwzięcia jest w zasadzie podwójna EPka. Krążek zawiera pięć
utworów w wersji akustycznej, tyle samo tracków składa się na
koncertówkę. Całość wieńczy wersja demo „Enemy Without” w wykonaniu
Cliva Nolana.
Zacznę od końca. Jeśli jesteście fanami zespołu, to nieobce są wam
różnorakie wykonania „Crying for help”, czy też wariacje klawiszowe
Clive’a zawarte na „The Cry”, czy EPkach dopełniających „Contagion”.
Wówczas ostatni utwór będzie dla was gratką. w innym wypadku możecie
kręcić nosem.
Część koncertowa również nie wymaga zbytniej rekomendacji… z obecnej
perspektywy. Zespół wydał już przecież kilka zapisów koncertów i na
każdej z nich prezentował swój materiał w sposób wyśmienity, Tutaj
dochodzi specyfika czasu. Zmiana składu spowodowała, że przecież są to
nagrania z Paulem Wrightsonem, który w chwili wydania był już byłym
głosem zespołu… więc w pewnym sensie jakieś podsumowanie tego okresu.
Dla mnie jednak prawdziwą gratką jest część akustyczna. Nie dość że
dobór utworów jest kapitalny, to materiał ten prezentuje się w tej nieco
bardziej surowej formie w tak naturalny sposób, jakby był tak napisany
(a może był). I o ile można powiedzieć że to wykonanie emocjami
dorównuje oryginalnym wersjom „Tears in the rain” niemal je przewyższa.
Ten utwór ściska za gardło, a akustyczne instrumentarium plus głos Roba
nadają mu wyjątkowego wyrazu. Zresztą na kolejnych koncertówkach i
podczas kilku koncertów zespołu, które dane mi było oglądać zawsze
wyczekuję tego kawałka.
Album zdobi genialna okładka autorstwa Mattiasa Norena. Jest wybitnie klimatyczna i prorefleksyjna.
Niestety nie posiadam tego materiału w swoich zbiorach. Poznałem go z
wersji pożyczonej. I w sumie przez lata marzyłem o wznowieniu tego
wydawnictwa, ale zdaję sobie sprawę że jego kult i unikalność zostałyby
nieco rozmyte. Na pocieszenie reedycja jubileuszowa „The Visitor”
zawiera na dodatkowym dysku podobnej natury kompilację. Mam jednak
nadzieję że zespół z kolejnym wokalem na pokładzie (Paulzem Manzi),
mógłby się pokusić o wydanie albumu podobnej natury – bardzo bym sobie
tego życzył – i na pewno nie przegapiłbym takiego wydawnictwa. Cóż,
jeśli jednak nie będzie man dane doczekać takiej chwili, podejrzewam że
podczas zbliżającej się trasy, która z jednej strony promuje nowy album,
z drugiej celebruje rocznicę wydania „Visitora”, ten materiał zostanie
potraktowany w setliście wyjątkowo.
Piotr Spyra