1. The Mirror’s Eyes 6.03
2. 2nd God 6.18
3. Sweet Enemy 9.00
4. Destination 9.10
5. The Call of Eve 5.17
6. …I said Silence 7.31
7. The Rise and Fall of Nothing 4.56
Rok wydania: 2011
Wydawca: Escape Music
http://www.myspace.com/appearanceofnothin
Muszę przyznać że nie jest to mój pierwszy kontakt z Apperance of
Nothing. Jednak poprzednia płyta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia
jak nowe wydawnictwo. Po pierwsze mamy do czynienia z dość unikalnym
miksem stylistyki i melodii osadzonych w różnych klimatach. Całość
trzyma się pewnej konwencji wytyczonej przez grupę, co można swobodnie
traktować jako ich własny, unikalny styl. Mamy więc tu do czynienia z
typowymi heavy metalowymi riffami , melodiami przywodzącymi na myśl
elektro-pop lat 80-tych, a nawet nieco gotyckiego ciężaru. Perkusja tnie
wręcz uszy, precyzyjnie i bezkompromisowo. Rytmika więc odgrywa tu
również istotną rolę. Mieszanka iście unikalna, tym bardziej że całość
brzmi potężnie i klarownie, a jako całość płyta jawi się jako album po
prostu nowoczesny.
Na szczególną uwagę zasługuje praca klawiszy. Niebagatelną rolę na całym
albumie odgrywają brzmienia fortepianu. A fakt, że są to zazwyczaj
niskie partie przywodzi na myśl spektrum od Chopina po Zierlera i Olivę.
Dodają one muzyce powagi. Nie zabrakło również partii hammondów, czy
też wyciszających klimatycznych motywów budujących tło. Szokuje z kolei
elektroniczny motyw, który jednak licuje z riffami pojawiającymi się po
chwili.
Całość efektu jednak zespół zawdzięcza korelacji pracy klawiszy i niskich gitar oraz melodiom serwowanym przez wokalistę.
Wokalizy chyba najbardziej przypominają mi Henrego Becka (KAT, PIK) lub
Petera Wagnera (RAGE), ale na płycie nie zabrakło również growli…
Na albumie pojawiają się gościnnie Dan Swano i Devon Graves. Zazwyczaj
kurtuazja wymaga, aby napisać, że w tak dobrych kompozycjach goście nie
rzucają światła na całość. Nic z tych rzeczy. Album sporo zyskuje dzięki
tubalnemu niskiemu wokalowi Swano i charakterystycznym wokalizom
Gravesa. Gościnne partie wokalne dodają zatem kolorytu i tak już
niesamowicie zmiennej i mocnej płycie.
Appearance of Nothing i ich nowy album All Gods Are Gone, to istna
układanka. Pojedyncze jej elementy są atrakcyjne, jednak to całość robi
wrażenie nie tylko tym, że efekt jest monumentalny ale faktem, że
elementy zazębiają się fantastycznie tworząc mieszankę wybuchową. Zespół
być może oscylując na pograniczu stylistyki znalazł niszę, która będzie
przez kolejne wydawnictwa postrzegana jako ich styl – na co liczę.
8,5/10
Piotr Spyra