1. Doomsday Machine
2. Ape To God
3. Fire & The Straws
4. God To Ape
Rok wydania: 2013
Wydawca: –
http://apetogod1.bandcamp.com/
Coraz częściej trafiają się zespoły, które poprzez swoje mnogie
fascynacje i zainteresowania tworzą muzykę niejednoznaczną, trudną do
sklasyfikowania i nierzadko trudną w odbiorze. Tego typu tworem jest Ape
To God, młody zespół z Lublina, który nie tak dawno wydał cztero –
utworową EPkę.
„Ape To God” można przyrównać do kotła, do którego wsypano co tylko
można i efekt tego zabiegu zaowocował miksturą pt. „z czym to się
je…”. Tak, panowie zaczęli z grubej rury i oddali w nasze ręce
zróżnicowaną mieszankę określaną mianem groove death metalu z elementami
progmetalu (tego tutaj akurat jak na lekarstwo). Z całą pewnością
znajdziemy tu elementy thrash, death, black oraz post metalu
(szczególnie nowszych odmian w/w gatunków). Kompozycje zostały suto
zakropione chorą atmosferą, która nie każdemu może przypaść do gustu.
Może ktoś wysnuć myśl, że próbuje zdyskredytować debiutantów z Lublina,
ale tak nie jest. Co prawda wizja Ape To God jakoś do mnie nie
przemawia, co nie oznacza, że te nieco ponad 17 minut metalowej
awangardy jest o kant dupy rozbić. Tak nie jest – od razu słychać, że
zespół tworzą ludzie, którzy o muzyce już trochę wiedzą i to słychać.
Instrumentalnie jest na poziomie, a „problem” stanowią specyficzne
pomysły. Być może trochę się rozpędziłem, ale dla mnie zespół prezentuje
się niczym daleki, drapieżno – metalowy krewny Primus. Ape To God
również jakby miało gdzieś pewne reguły i robi co mu się żywnie podoba.
Mimo death metalowego usposobienia grupa, czasem wręcz arogancko, z
premedytacją sięga po coś z zupełnie innej beczki, a efekty takich
posunięć bywają różne.
No cóż, nie zawsze muzyka musi być oczywista, równa i przejrzysta.
Niektórzy lubią namieszać, powywijać. Myślę, że Ape To God jest właśnie
takim zespołem i proponowana przez nich formuła z pewnością znajdzie
swoje grono odbiorców – ludzi, którzy na co dzień szukają czegoś nowego,
odmiennego, pokręconego. Ja wysiadam, ale na moje miejsce znajdą się
chętni…
6/10
Marcin Magiera