1.Fishing-Rods
2.Anyway Chambers
3.Goats
4.Oak Tree
5.Anchormen
6.Little Cave Melody
7.Cuckoo-Clock
8.Tabasco
9.Windmills
10.Skorpion
Rok wydania: 1998
Wydawca: Metal Mind Productions
„Płyta Chambers to preludium dla dźwięków, które nadejdą.” Te słowa pojawiają się we wkładce do albumu „Chambers” formacji Anyway. Jak pokazał czas na preludium się skończyło i zespół już nie nagrał więcej płyt.
Jaki jest „Chambers”? Bardzo nierówny? Słychać, ze utwory powstawały na przestrzeni lat. Obok niezłych, mocno inspirowanych tuzami gatunku utworów, znajdują się dziwne, nie do końca udane, ocierające się o pop kompozycje. Do najlepszych na płycie zaliczyłbym „Anyway Chambers” z wpadającym w ucho refrenem i przyjemnymi partiami pianina. Nieźle wypada „Little Cave Melody”, którym zespół udowadnia, że potrafią komponować utwory naprawdę niezłe, melodyjne, a jednocześnie niebanalne. Wręcz bardzo dobrze słucha się może i nieco popowego, ale naprawdę dobrego „Tabasco” z ciekawym rozwiązaniem melodycznym w refrenie.
Po drugiej stronie bieguna znajdują się „Goat”, które jest chyba jakimś nieporozumieniem – jeżeli to miało być śmieszne, to mnie nie rozbawiło. Klawisze niczym zagrane na Casio, dziwne wokalizy. Refren tej kompozycji jest naprawdę niezły, ale generalnie w „Goats” panuje mizeria przeokrutna. Kolejne na tej niechlubnej liście to radiowo/piosenkowe „Anchormen” czy cukierkowy do bólu „Windmills”.
Pozostałe kompozycje niczym szczególnym się nie wyróżniają, ot granie, które jednym uchem wpada, a drugim wylatuje. Szkoda, że zespół nie nagrał drugiego albumu, podobno skomponowany materiał istotnie różnił się od tego zawartego na debiucie. W zespole tkwił potencjał, ale niestety gdy ukazywał się debiut, takie granie było w odwrocie,
6,5/10
Piotr Michalski