1.Over Your Shoulder
2.Black Sun
3.In Stone
4.Working Class Hero
5.Leaving Eden
6.Hope
7.Saviour
8.Legions
9.The Power Of Love
Rok Wydania: 2009
Wydawca: Music in Stone
Właśnie wpadło mi w ręce kolejne po „Live@K13” koncertowe wydawnictwo
zespołu Antimatter. Przyznam szczerze, że do tej pory nie byłem
sympatykiem ani Anathemy ani twórczości akustycznej Mike’a Mossa. Do
momentu kiedy nie włączyłem tej płyty. Mimo kiepskiego i bardzo
nerwowego nastroju tego dnia postanowiłem zaryzykować. I wiecie co?
Zrobiłem chyba najlepszą z rzeczy, które mogłem zrobić. Te 9 kompozycji
(z czego dwa covery „Working Class Hero” oraz „The Power Of Love”)
zadziałały na moje skołatane nerwy jak balsam cudownie je uspokajając i
wyciszając. Przez czas gdy ich słuchałem odpłynąłem i znalazłem się w
innej krainie. W krainie łagodności i spokoju. Zawartość tego albumu to
fragmenty akustycznych koncertów jakie Mike Moss odbył w ubiegłym roku
bodajże jesienią. Towarzyszył mu w niej Danny Cavanagh (gitarzysta
Anathemy) oraz wspierał go wokalnie Pete Gilchrist. Jak już wcześniej
wspomniałem płyta ta to doskonała pozycja dla tych wszystkich, którzy
szukają wytchnienia od Wyścigu Szczurów w jakim zmuszeni jesteśmy
uczestniczyć w życiu codziennym oraz dla tych, którzy poszukują muzyki
prostej, akustycznej podanej w doskonałym wykonaniu podpartej wspaniałym
wokalem Mike’a i Pete’a. Ale śmiało mogę polecić ją także jako
doskonały przerywnik na uspokojenie i podleczenie bębenków po odsłuchu
ostrzejszych albumów. Nie myślcie tylko, że akustycznie oznacza smutno.
Fakt. Utwory są spokojne i bardzo delikatne w brzmieniu ale na pewno nie
smucą i nie znudzą Was przy słuchaniu. Ta pozycja zostaje już
bezwzględnie u mnie i odkładam ją do muzycznej apteczki w szufladzie
„Albumy Uspokajające i Antydepresyjne”. Ale wiem, że na pewno będę
sięgał po nią nie tylko będąc w dołku. Zwłaszcza do kawałków „Hope” i
„The Power Of Love”. Aż chciałoby się być na tych koncertach i dołączyć
do oklasków na jakie z pewnością zasługują muzycy. Polecam. Naprawdę
gorąco polecam tą płytę
8.5/10
Irek Dudziński