ANNIHILATOR – 2005 – Schizo Deluxe

ANNIHILATOR - Schizo Deluxe

1. Maximum Satan
2. Drive
3. Warbird
4. Plasma Zombies
5. Invite It
6. Like Father, Like Gun
7. Pride
8. Too Far Gone
9. Clare
10. Something Witchy

Rok wydania: 2005
Wydawca: AFM Records
http://www.annihilatormetal.com


Odnoszę wrażenie, śledząc historię formacji ANNIHILATOR, że kiedy na pokładzie w miarę układało się personalnie i współpraca Jeffa z podwładnymi nie była najeżona konfliktami, kolejne płyty potrafiły ukazywać się rok rocznie. Większe przerwy to częstokroć zmiany składu i to dość radykalne. Dziś chciałem wspomnieć drugi album z Davem Paddenem za mikrofonem „Schizo Deluxe”, który ukazał się rok po „All for you”.

Oczywiście mamy tu wiele wspólnych mianowników i stycznych do wcześniejszej twórczości zespołu. Pojawiają się zarówno w riffach jak i melodiach autocytaty, pojawia się utwór z Jeffem na wokalu… Jest nawiązanie tematyczne do czasów pierwszych dwóch płyt (lalka obecna na wielu płytach zespołu ma na imię Clare), wspomnieć należałoby też motorykę w „Plasma Zombies”, która funduje również przyjemne deja vu. Płyty słucha się dość dobrze, bo próbuje być ekstraktem stylistyki zespołu. Brzmieniowo osadzona trochę mniej w thrashowych klimatach, co może przywodzić na myśl czasy „Refresh the Demon” na przykład. Z kolei w opozycji do tego stwierdzenia jest sekcja, która jest dość bezkompromisowa i niezbyt finezyjna, żeby nie powiedzieć syntetyczna. Powiem szczerze że przy pierwszym odsłuchu nerwowo wertowałem booklet, czy czasem Jeff nie bawił się zbytnio komputerem (jak na „Remains”). A właśnie – tak było. Waters chyba nabył płytę z samplami, bo każdy kawałek zaczyna garść takowych. A to odgłosy strojonego radia, a to ryk lwa, broń czy silnik samolotu… Za dużo tego – i uważam, że te utwory spokojnie mogły się bez tego obyć. Płyta ta wydaje się być trochę niedoceniana, ale też nie przypominam sobie żeby była intensywnie promowana. Zresztą te utwory nie trafiły na dłużej do setlist Annihilator, a kilka kawałków na to zdecydowanie zasługuje.

Poprzedni album ze względu na zmianę składu buńczuczne zapowiedzi – i wydaną wcześniej darmową koncertową EPkę, wydaje mi się płytą bardziej wyczekiwaną. „Schizo Deluxe” to pójście za ciosem, ale i kompozycje są trochę bardziej prostolinijne. Niby thrashowe, ale z ewidentnymi wpływami rockowymi (tu na poparcie przytoczę niemal rockowy „Pride”, którego przewodni riff z kolei wzięty jest żywcem z „Waking teh fury”). W przypadku Annihilator, to wcale nie jest wadą. Do dziś uwielbiam otwieracz „Maximum Satam”, „Warbird”, czy wspomniane „Clare” i „Too far gone”, ale chyba wśród fanów zespołu będzie to płyta chyba najmniej wspominana. Trochę niesłusznie. Ja przyczepiłbym się jedynie do tych cholernych sampli we wstępniakach.

7,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz