ANIMATIONS – 2013 – Private Ghetto

ANIMATIONS - Private Ghetto

1. Mellah
2. Morality Failed
3. Silence
4. My Private Ghetto
5. Dawn The Day Before
6. We Are…
7. Generation Zero
8. Internal Chaos
9. Crystal Lies
10. Thieves of Dreams
11. Epiphany
12. Mea Culpa?
13. Wrath
14. halleM

Rok wydania: 2013
Wydawca: –
http://www.animations.com.pl/


Czy możliwym jest, by po nagraniu dwóch płyt, zespół debiutował po raz drugi?
Nie? A właśnie, że tak! W Polsce wszystko jest możliwe, nawet rzeczy na pozór sprzeczne z logiką, prawami natury, odbiegające od światowych norm – codziennie doświadczamy tego oglądając choćby wiadomości czy czytając gazety. Tak moi drodzy w naszym kraju dzieją się rzeczy, które nawet astronomom się nie śniły. Więc dlaczego i w muzyce nie miałoby być podobnie, przecież trzeba się jakoś przystosowywać do obecnych realiów. Co prawda, do tej pory mieliśmy w tej dziedzinie pewne wynaturzenia – zdarzały się zespoły, które egzystując przez wiele lat, dopiero po „nastu” latach dorabiały się debiutu; zdarzali się i tacy, którzy nawet tego nie dotrwali. Stąd ogromne brawa dla Animations – chłopaki z Jaworzna niestrudzenie walczą z przeciwnościami polskiego rynku muzycznego i na przekór wszystkiemu debiutują po raz drugi wywracając do góry nogami wszystko to, co zrobili trochę wcześniej!

Tak, drodzy czytelnicy „Animki” – jak niektórzy zwykli ich pieszczotliwie nazywać – postanowili całkowicie zmienić azymut stylistycznych zainteresowań i tym samym etykietka w postaci „polski dreamtheater” odchodzi w zapomnienie. Wraz z pojawieniem się nowego wokalisty (w końcu się udało wyhaczyć kogoś konkretnego), panowie przeszli na ciemną stronę mocy. Obecne wcielenie Animations to pierd….cie (przepraszam za wulgaryzm) w każdym calu. Można było się o tym przekonać już przy okazji wcześniej udostępnionego „Morality Failed”, jak również podczas ostatnich koncertów. Zapewne wielu załamało ręce szlochając niczym transwestyta, któremu odmówiono wymarzonego zabiegu pt. „ucięcie/doprawienie”, że Animations zerwali z dreamową otoczką. No, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło; pora otrzeć łzy i zaakceptować (lub nie) siarczysto – wybuchową tożsamość Animations i ich „pierwszy” pocisk o jakże pokaźnej sile rażenia!

Zwie się on „Private Ghetto” i od razu napomknę, że kto liczy na chwilę zadumy, niech omija ten krążek szerokim łukiem – premierowy materiał to ciągła gonitwa, jeden wielki cios skierowany prosto w twarz zdezorientowanego słuchacza. Panowie poszli w kierunku, w którym ostatnimi czasy ruszył także James LaBrie – to droga w rejony spod znaku energetycznego death/metalcore. Z tym, że nasi rodacy przegonili wokalistę Dream Theater i zaszczepili w swojej twórczości dużo więcej agresji i ciężaru. Jedynym „zmiękczeniem” nowych kompozycji są refreny; gdzie Frantz Wołoch (nowy nabytek) rezygnuje z wrzasków na poczet melodyjnych zaśpiewów. Tego typu rozwiązania od lat stosują starsi wyjadacze z In Flames, Soilwork itp. Animations w tej materii nie wnosi nic nowego, globalnie patrząc na cały gatunek muzyczny – tego typu dźwięki (w chwili obecnej) uprawia cała masa zespołów. To może rodzić pewne zagrożenie – w stawie pełnym ryb ciężko zwrócić na siebie uwagę i aby to zrobić trzeba się nagimnastykować, pokazać coś nowego albo korzystając z tego co jest, przedstawić to, w dotąd niespotykany sposób. Jak do tego ma się „Private Ghetto”? Będzie ciężko zawładnąć światem, choć album z pewnością można uznać za udany.

Premierowe kompozycje to metalowy żywioł pełną gębą. Kawałki tętnią życiem, energią, które nie ustępują ani na krok. Masa w nich rwanych riffów podbitych intensywną pracą sekcji rytmicznej. Bębny momentami rozpędzają się niczym Palikot podczas swoich wystąpień, tyle, że w przypadku Pawła Larysza nie ma wtopy. Ekstremalne zagęszczenia to nie wszystko; od czasu do czasu w tle słychać growle jak np. przy okazji „Infernal Chaos” (końcówka), „Dawn The Day Before” (miodne solo gitarowe w środku – „kubizm” pierwsza klasa). To wszystko w połączeniu z drapieżnymi pomysłami sprawiają, że poziom zmetalowienia został drastycznie podkręcony. Oczywiście jest szybko, gęsto i w tej materii minimalizm nie istnieje. Ponadto materiał jest niezwykle spójny, wyrównany, co na wstępie może wywoływać wrażenie, jakby słuchało się jednej długiej kompozycji. Jednak już po kilku odsłuchach owa przypadłość zanika – warto być cierpliwym. Przy okazji ograniczyła się też słyszalność klawiszy – zeszły na dalszy plan. Jest również mniej łamigłówek techniczno – instrumentalnych, a tym samym mało progmetalu. Nie oznacza to jednak, że Animations zrezygnowali całkowicie z instrumentalnych akrobacji – gitarowe sola są tego najlepszym dowodem. Tak czy inaczej obecnie eksplorowana stylistyka zmieniła priorytetowość poszczególnych elementów – metalowy „cios” sprawuje dominat, a przy okazji takiego „Thieves of Dreams” momentami można poczuć nawet ducha Slipknot.

Do chwili obecnej „Private Ghetto” przesłuchałem wiele razy i muszę przyznać, że nowe oblicze Animations przypadło mi do gustu. Czy tęsknię za dreamową przeszłością? Nie, nowa formuła zespołu prezentuje się bardzo soczyście. To całkiem inna bajka. Rozpoczął się nowy rozdział pokazujący, że brygada z Jaworzna ma wiele odwagi nie bojąc się ruszać w „nieznane”. Jedyne, co może dziwić, to całkowite odseparowanie się od wcześniejszych dokonań – liczę, że na koncertach pojawią się starsze kawałki w odmienionych aranżacjach.
Mocy przybywaj, niechaj ogień płonie!

PS. Nawet niegdyś czerwone spodnie Bartka Bisagi spowiła czerń… 🙂

8/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz