1. Intro / Dare You Enter?
2. Sonic Maze
3. 911
I. Introduction/Overture
II. Realization
III. Retrospection
IV. The Prayer
4. The Four Symptoms
I. E.D.S.
II. Cataplexy
III. Hypnagogic Hallucinations
IV. Sleep Paralysis
5. Oranges
6. Lost In Infinity
7. 912
V. The Day After
8. Animations
Rok wydania: 2007
Wydanie własne
https://animations.bandcamp.com/album/animations
Zaczęło się praktycznie jak zawsze, od mojego starszego brata.. Chłopak nie potrafił się nachwalić muzyków z Jaworzna a ja, jak zawsze sceptycznie podchodziłem do jego gustu muzycznego, myślałem sobie ze to będzie kolejna kapela w stylu Areny, Marillion, jego faworytów, ale niestety nie moich (a może i stety)..
Po założeniu profilu na MySpace zacząłem przeglądać różne profile, najczęściej polskich kapel, wtedy właśnie ujrzałem profil Animations. Po usłyszeniu pierwszego kawałka na ich profilu – Sonic Maze doszedłem do wniosku ze musze załatwić sobie ich materiał…I wtedy z pomocą przyszedł mój brat. Nie jestem fanem zespołów grających muzykę instrumentalną, a jednak Animations potrafi do siebie przekonać nawet takiego sceptycznie nastawionego gościa jak ja!
Już pierwsze dźwięki skopały moje jakże pokaźne dupsko, intro niezwykle zagrane, (nie jak w wielu przypadkach zrobione dla ot tak, aby było), pokazuje nam ze mamy do czynienia z profesjonalistami, w każdym calu!
Sonic Maze, utwór nr.2 na płycie daje niesamowitego kopa, zakręcone riffy, świetne klawisze, niesamowite tempo utworu, przeplatane jeszcze bardziej zakręconymi rytmami, krótkie zwolnienia dają nam chwile aby ochłonąć. Utwór ten pokazuje nam na co możemy liczyć słuchając Animations.
Następny kawałek to jeden z moich dwóch ulubionych muzycznych zawijasów na płycie. Track pt.”911″,oznacza 11 września i właśnie pamięci ludzi którzy zginęli w WTC jest poświecony. Może to też dlatego ze wielką wagę przywiązuje do tego tragicznego wydarzenia. Świetny klimat oraz kolejny pokaz umiejętności muzyków, ten utwór po prostu trzeba usłyszeć i wczuć się w niego aby poczuć ten klimat, ciekawe jest to że motywy tego kawałka są grane przez „jedyne”…14 i pół minuty, ani sekunda tego długiego utworu mnie nie nudzi…
Nie sposób opisać każdego kawałka bo mimo ze jest ich tylko 8, materiał trwa 70 minut!
Poprzez całą płytę możemy usłyszeć muzę którą fani Dream Theater, naprawdę przyjęliby z owacjami, bo właśnie zespół ze Stanów Zjednoczonych najbardziej przychodzi mi na myśl słuchając tego materiału.
Chociaż czy aby na pewno? Ta muzyka jest chyba jeszcze bardziej zakręcona i specyficzna,
Mamy tu do czynienia z muzyką z najwyższej półki, ani razu nie zdarzyło mi się nudzić podczas, odsłuchu tego materiału,
Z kolei kawałek 912, który chce nam swoim klimatem opowiedzieć o 12 września czyli dniu po zamachu, za każdym razem wprowadza mnie w zadumę – jak dla mnie
mistrzostwo świata, nie wiedziałem ze przez muzykę instrumentalną można słać taki przekaz!
Ale ok, koniec rozpływania sie, bo mógłbym tak długo, jedyne czego mi tutaj tak naprawdę brakuje, to wokalista, co jednak dla niektórych na pewno będzie plusem. Jako minus dodał bym brzmienia perkusji, która brzmi dla mnie trochę dziwnie… aczkolwiek co do umiejętności Pawła Larysza nie mogę się doczepić, bo chłop zna się na tym co robi…
Podsumowując, na pewno jest to płyta która nie jednego słuchacza wbije w ziemie, każdy z muzyków daje próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności, równocześnie zachowując umiar w swoich wirtuozeriach, jak dla mnie jest to progowy debiut roku i nie mam co do tego wątpliwości. Chyle czoła i czekam na następny materiał miejmy nadzieje wydany już profesjonalnie, nie własnym nakładem (chociaż i tutaj nie ma się czego czepiać).
Gorąco polecam!
9/10
Mariusz Spyra