ANDROMEDA – 2006 – Chimera

ANDROMEDA - Chimera

1. Periscope
2. In the End
3. Hidden Riddle, The
4. Going Under
5. Cage of Me, The
6. No Guidelines
7. Inner Circle
8. Iskenderun
9. Blink of an Eye


Rok wydania: 2006
Wydawca: Massacre Records



W oczekiwaniu na nowy album Andromeda coraz częściej wracam do poprzednich albumów. Za najlepszy z nich uważam wydany w 2006 roku album „Chimera”, który powalił mnie na kolana.

Trzeci studyjny album Andromeda, oczarował mnie po prostu. Niesamowita mikstura łamanych progresywnych rytmów i melodii, świetne solówki gitarowe i klawiszowe oraz bardzo przyjemna barwa głosu wokalisty, który potrafi ponad zabójczym instrumentarium wykreować ciekawe linie melodyczne. Dzieje się zatem sporo na gruncie instrumentarium, gdzie nawet czasami solówka pojawia się w roli motywu rytmicznego. Spółka Hedin i Reinholdz wyprawia na swoich instrumentach istne harce, pozostawiają jednak spore pole do popisu zarówno sekcji rytmicznej jak i wokalizom Davida Fremberga. W ramach utworu zaobserwujemy sporo zmian klimatu i temp. Często spokojna zwrotka czy wprowadzenie, skutkuje pasjonującym, agresywnym refrenem – jak choćby w przypadku utworu „The Cage of Me”. Bywa też tak, że na albumie znajdziemy surowe ascetyczne wręcz motywy budowane dajmy na to wyłącznie na gitarze. Zabiegi okazują się bardzo trafione, aczkolwiek w zespole gdzie wiele ma do powiedzenia klawiszowiec – jest to zdumiewające.
Album jest nawet nieco bardziej przystępny niż poprzednia płyta „II=I” – mniej jest w nim progresywnych łamańców. Zespół nie traci jednak nic ze swojego prog metalowego charakteru. Utwory takie jak „Perriscope”, „In the End” czy „The Hidden Riddle” sprawiają że już na początku uwaga słuchacza zostaje przykuta i nie sposób się od tego albumu oderwać.
Ciekawe, że jak na album prog metalowy utwory mają raczej średnią długość, ale też co zatem idzie brak tu przynudzania czy zbędnego męczenia danego motywu… Utwory wydają się skondensowaną esencją pomysłów. Na albumie nie zabrakło bezkompromisowych szybkich utworów, ale zespół nie stroni też od motywów wyciszających. Umiejętnie kieruje nastrojem i podejściem słuchacza…
Nie wiem jak wy, ale ja bardzo lubię zabawy motywem przewodnim w ramach albumu. W przypadku albumu „Chimera” możemy zaobserwować taki zabieg przy zakończeniu albumu, gdzie motyw pianina okazuje się być melodią pochodzącą z utworu otwierającego „Periscope” jednak odmiennie zaaranżowaną – efekt bardzo ciekawy – i udany trzeba przyznać. Mnie zawsze skłania do ponownego odtworzenia płyty.

10/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz