1. Harmonium (5:28)
2. Balance (3:58)
3. Closer (6:20)
4. Are You There? (4:59)
5. Childhood Dream (2:10)
6. Pulled Under at 2000 Metres a Second (5:23)
7. A Natural Disaster (6:27)
8. Flying (5:57)
9. Electricity (3:51)
10. Violence (10:45)
Rok wydania: 2004
Wydawca: Music for Nations
Od wydania A Natural Disaster minęło już długich pięć lat a jak się
okazuje to wciąż ostatni materiał zespołu (z premierowymi kompozycjami).
Brytyjczycy to kolejny przykład grupy, której fani na przestrzeni lat
albo okazali się bardzo wyrozumiali, albo zmieniali swoje podejście do
muzyki jak sami muzycy. Pomiędzy pierwszymi krążkami a tym co prezentuje
kapela obecnie panuje stylistyczna przepaść. Nie ma już miejsca na
growle czy ciężkie doom metalowe gitary, zastąpiły je delikatne, niemal
post rockowe dźwięki i uduchowione klimaty.
Dość długo przekonywałem się do tego krążka, i choć do dziś nie uważam
go za szczytowe dzieło zespołu to jest to całkiem przyjemny w odbiorze
materiał. Panuje tu oniryczny nastrój a dźwięki prowadzą słuchacza, w
nieco sennym tempie, poprzez kolejne wizje malowane dźwiękiem. Dużo tu
muzyki która wpływa na wyobraźnię, niemal filmowych klimatów (jak np.
wzbogacony dziecięcymi głosikami Childhood Dream). Hipnotyczne dźwięki
przemieszane ze swego rodzaju psychodelą pojawiają się co i rusz i w
kilku fragmentach naprawdę wciągają. Co ciekawe zespół postanowił
chwilami zagrać nieco mocniej i tak, z tego transu w jaki wprowadza ten
album wyrywa nas szybki fragment Closer czy zamykającego krążek,
instrumentalnego, ponad 10-o minutowego Violence. W tym ostatnim wbrew
tytułowi dominuje nastrój niezwykle wyciszony i spokojny choć pojawiają
się jakże charakterystyczne dla zespołu, płacząco-piszczące gitary i
wspominany już nieco bardziej agresywny, mocny fragment.
Anathema jest jednym z tych zespołów, które nagrały płyty z różnych
powodów szczególnie mi bliskie (i chyba nie tylko mi, ale to już wie ta
osoba). Eternity oraz Judgement uważam za dzieła wybitne i trochę
szkoda, że zespół nie jest w stanie powtórzyć takich nagrań. A Natural
Disaster to płyta więcej niż dobra, ale jakoś brakuje mi w niej nieco
więcej życia. Jest za spokojnie chwilami wręcz monotonnie, do tego ta
wyjąca wokalistka w zwrotce w sumie udanego (gdyby nie partie w zwrotce)
utworu tytułowego. No cóż czekamy, choć dość sceptycznie i z obawami
wyczekuję zapowiadanej już od dłuższego czasu, kolejnej płyty zespołu…
7,5/10
Piotr Michalski