ANATHEMA – 1999 – Judgement

ANATHEMA - Judgement

1. Deep
2. Pitiless
3. Forgotten Hopes
4. Destiny Is Dead
5. Make It Right (F.F.S.)
6. One Last Goodbye
7. Parisienne Moonlight
8. Judgement
9. Don’t Look Too Far
10. Emotional Winter
11. Wings of God
12. Anyone, Anywhere
13. 2000 & Gone

Rok wydania: 1999
Wydawca: Music For Nations
http://www.anathema.ws/


Wyszło na to, że ze mnie jednak romantyczna istota.

Chociaż zawsze wydawało mi się, że lubię mocne dźwięki to ostatnimi czasy coraz częściej skupiam się na balladowym graniu… Mimo, że kompani ze sfer muzycznych (i nie tylko) serwują mi ostatnio płyty te tzw. miażdżące umysł, to ja jednak znów wracam do łagodniejszych dźwięków… tym razem brytyjskiej Anathemy i ich fenomenalnego krążka „Judgement”.

Pierwszy raz (fani muszą mi wybaczyć) słyszałam to, nie bójmy się powiedzieć, dzieło! nieco więcej niż 8 lat od jego powstania. Sporo więc czasu upłynęło i pewnie niejeden osobnik płci różnorakiej powie: „ kurcze, Anathema!” i zacznie grzebać gdzieś w swojej płytotece… Ci którzy nie słyszeli… szukajcie! Znajdźcie i posłuchajcie… potężnej dawki emocji! Hipnoza gwarantowana! Ci co jednak słyszeli, wiedzą co mam na myśli! Paraliż każdej części ciała, a przede wszystkim umysłu!

Vincent swym pięknym głosem porusza do granic możliwości, wiem, że jakbym była słabą kobietką to ryczałabym do poduszki. Teksty są tak przejmujące, pełne żalu, pretensji i smutku… a dodatkowo kobiecy wokal (Lee) w „Parisienne Moonlight” (uwielbiam ten kawałek!) i „Don’t Look Too Far” dodaje takiej zwiewności i ból staje się większy… Dziwne, ale świadomie trwam w tym żalu, słucham i słucham!

Numerem jeden (i nie kolejność kawałków na płycie o tym decyduje) jest „Deep”. Jak sam tytuł wskazuje… głęboko ten utwór wrył się w mą pamięć… o tak! pochłania zmysły… niewątpliwie!! Rany! Słyszę, o dziwo, pearljamowskie brzmienie!!… („Pitiless), co w niczym absolutnie nie przeszkadza i… znów czas na spokojny klimat… „Forgetten Hopen” – przepiękne łagodne dźwięki a w treści mnóstwo pytań retorycznych … „Do you ever dream of escaping?” Uciekam… do kolejnego utworu…w którym wciąż czuję ten ból!! – „One last Goodbye”. Przecudowna opowieść osamotnionego człowieka… ona skradła mu serce! Naprawdę, słyszę jego żal! Każdy to usłyszy… kto tylko posłucha…

Pianino (gra gościnnie Dario w „Anyone Anywhere”) powoduje u mnie wstrząs… to jest to co lubię! (dlaczego ja nie umiem na nim grać?? Grałabym też tak pięknie?? Z pewnością 🙂 )

Wtapiając się w treść (nie tylko na tym krążku) słyszymy rozpacz, czujemy ból, trwamy w euforii! Wiemy to dobrze… ktoś odszedł… Muzycznie murowana doskonałość! Jest mocno i lekko zarazem… naprawdę…

Anathema wie co robi! Chwyta za serca!

10/10

Natalia Kubacka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *