AMORPHIS – 2013 – Circle

AMORPHIS - Circle

1. Shades of Grey
2. Mission
3. The Wanderer
4. Narrow Path
5. Hopeless Days
6. Nightbird’s Song
7. Into The Abyss
8. Enchanted By The Moon
9. A New Day

Rok wydania: 2013
Wydawca: Nuclear Blast
http://amorphis.net/



Na Amorphis można polegać. Fińska formacja od lat bryluje na polu melodyjnego death metalu (niegdyś) i jego bardziej klasycznej odmiany (obecnie). „Circle”, w co mi osobiście ciężko uwierzyć, to już jedenasty krążek w dyskografii grupy a piąty z charyzmatycznym Tomi Joutsenem za mikrofonem.

Zespół nie zboczył od obranego lata temu kierunku ani na jotę. Muzyka proponowana na tym wydawnictwie to tradycyjnie wpadające w ucho melodie okraszane grobowymi growlami. W tej dziedzinie Amorphis osiągnęli mistrzowski poziom. Do tego dochodzą jakże nośne folkowe motywy („Narrow Path”).

Wiele tu przebojowości, pojawia się też patetyczne, potężne brzmienie instrumentów klawiszowych („Hopeless Days”). Jakże by jednak miało być inaczej skoro produkcją zajął się mistrz tego typu klimatów Peter Tagtgren. Niezwykle intrygująco wypada też szósty w kolejności – „Nightbird’s Song”, w którym zespół zawarł cechy charakterystyczne swej twórczości z całego okresu działalności. Jest więc wściekły wokal i surowe, tnące gitary rodem z początku lat dziewięćdziesiątych, jest i piszczałka jakby wyjęta żywcem z okresu „Tuoneli”, w końcu refren będący swoistym symbolem ostatnich lat z Tomim w roli gardłowego.

Zespół stara się zachowywać balans pomiędzy melodią a agresją i trzeba przyznać, że choć album jest bardzo melodyjny to nie ma tu mowy o kapiącym lukrze. Amorphis znalazł swój złoty środek. Co prawda łączenie growli i czystych wokali zawsze narażone jest na krytykę przeciwników, któregoś z wymienionych sposobów interpretacji tekstów, nie mniej Finom wychodzi to niezwykle sprawnie. Płytę kończy utwór co do którego już teraz jestem pewien, że stanie się stałym elementem koncertów zespołu. „A New Day” posiada jeden z najlepszych gitarowo/klawiszowych motywów, jakie ten zespół nagrał. Podniosły refren śpiewany na jego tle to majstersztyk do tego cudowne folkowe zwolnienie i trąbka, którą słyszymy w zakończeniu.

Tego trzeba posłuchać i choć „Circle” raczej nie ma szans na zostanie kamieniem milowym metalu to na pewno każdemu słuchaczowi da kilkadziesiąt minut obcowania z dobrą muzyką.

8/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz