1. Call it a sin
2. Lullaby
3. Does anybody count
4. Lady Death
5. You`ll be mine
6. Doubt
7. Hell
Rok wydania: 2018
Wydawca: Lynx Music
https://www.facebook.com/AlbionProgressiveRock/
Od ostatniej płyty Albion minęło 6 lat, ale od ostatniej z wokalistką
Anną Batko w składzie aż 23 lata! W 1995 roku ukazał się krążek
„Albion” i gdy wydawało się, że przed zespołem rysuje się świetlana
przyszłość wszystko się posypało… Krążki nagrywane z nową wokalistką
Katarzyną Sobkowicz-Malec choć dobre nigdy nie pozwoliły zespołowi
wskoczyć do pociągu z napisem „kariera”… W roku 2015 zespół przypomniał o
sobie w instrumentalnym „Unsongs” i znów zapadła cisza… na szczęście
tym razem „jedynie” trzyletnia. Rok 2018 gruchnął informacją, że Albion
powraca a do tego w składzie z wspominaną Anią Batko i Pawłem Koniecznym
(basistą zespołu).
Premiera „You’ll be Mine” miała miejsce w dniu powrotnego koncertu i od
tamtego czasu zawojowała mój odtwarzacz CD. To bardzo mroczna i
tajemnicza płyta. Od warstwy graficznej poprzez teksty na melodiach
kończąc stanowi nierozerwalną całość. „Nie jest to płyta łatwa, bo
porusza tematy, o których przeciętny człowiek nie chce myśleć. Ale tym
większa będzie nasza satysfakcja jeśli sięgnie po nią słuchacz
wymagający, poszukujący w muzyce i tekstach głębszych wartości”. – tak wydawnictwo zapowiadał sam zespół i nie sposób się z tym nie zgodzić.
Krążek rozpoczyna „Call it a sin” i można powiedzieć, że to kwintesencja
współczesnego oblicza zespołu. Nieśpieszny i klimatyczny wybucha
rewelacyjną solówką by w zakończeniu uderzyć potężnymi partiami
klawiszy. Głos Anny, wspaniale współgra z instrumentami a wokalistka
prezentuje cały wachlarz interpretacyjny od delikatności po mocny ale
niezmiennie melodyjny śpiew. Taka jest cała płyta – wspaniałe gitarowe
solówki, dość oszczędne klawisze i cudowny głos wokalistki. Delikatne
„Lullaby” czy kolejny „Does anybody count” to przykład tego ile dla
zespołu znaczyła Ania. Jej głos przez lata dojrzał, ale nic nie stracił
ze swojej dziewczęcości i świeżości, brzmieniowo rozwinął się jednak i
dziś śmiało można mówić, ze to jedna z najlepszych polskich wokalistek.
Nieco zaskakuje wstęp do „Lady Death” i gdy wydaje się, że będziemy mieć
do czynienie z progresywnym reggae zespół wraca do swojego stylu ze
znakomitą solówka Jerzego Antczaka na czele. Dwa ostanie utwory to dość
oszczędny „Doubt” z wplecionymi motywami „etno” oraz najdłuższy na
płycie „Hell”, w którym pojawia się…. growl! Ok, to może pół sekundy (i
nie jest to growl Anny Batko) ale wprowadza on w mocarne zakończenie
płyty z niemal metalowym riffem i perkusyjną kanonadą!
„You’ll be Mine” to raptem 44 minuty grania, ale muzyka, która wypełnia
to wydawnictwo to SZTUKA przez duże ”S”. znakomity powrót, znakomitego
zespołu, do tego w stylu, którego można tylko pozazdrościć!
10/10
Piotr Michalski