1. Sirius
2. Eye In The Sky
3. Children Of The Moon
4. Gemini
5. Silence And I
6. You’re Gonna Get Your Fingers Burned
7. Psychobabble
8. Mammagamma
9. Step By Step
10. Old And Wise
11. Sirius (Demo) *
12. Old And Wise (Eric Woolfson Vocal) *
13. Any Other Day (Studio Demo) *
14. Silence And I (Eric Woolfson Early Vocal) *
15. The Naked Eye *
16. Eye Pieces (Classical Naked Eye) *
* tylko w wersji z 2007 r.
Rok wydania: 1982 (wznowienie 2007 r.)
Wydawca: Sony BMG
W przypadku gdy za płytę zabiera się inżynier dźwięku odpowiedzialny m.in. za „Dark Side of the Moon” zespołu Pink Floyd nie ma wątpliwości, że brzmienie musi zachwycać. Zachwyca, a jakże, jednak nie tylko ono.
Płyta „Eye in the Sky” została wydana w 1982 roku jest szóstym z kolei wydawnictwem tego projektu. Piszę „projekt”, mimo iż był to w zasadzie regularny zespół, o ustabilizowanym składzie, grający koncerty. Drugim trzonem zespołu, poza Parsonsem, był Eric Woolfson – Szkot o niezwykle przyjemnej i nienachalnej barwie głosu. Tandem Parsons-Woolfson stworzył dużo ciekawych piosenek i kilka hitów (najbardziej znane „Don’t Answer Me”
oraz właśnie „Eye in the Sky”). A co znajdziemy na tym krążku?
Przede wszystkim doskonale zaaranżowaną mieszankę muzyki popularnej („piosenkowej”)
z elementami bardziej ambitnymi skierowanymi w stronę rocka progresywnego (który w tamtych latach już był w odwrocie), muzyki elektronicznej oraz filmowej. Zapowiada się nieźle, prawda?
Przedsionek płyty stanowi „Sirius” – enigmatyczny instrumentalny wstęp, idealnie 'rozgrzewający’ przed hitem „Eye in the Sky”. W tej piosence czuć znak firmowy Alan Parsons Project – fantastyczny głos Woolfsona, idealny refren z wokalnymi harmoniami i doskonale przygotowane instrumentalne tło złożone z subtelnych dźwięków syntezatorów, elektrycznych i akustycznych gitar oraz sekcji rytmicznej. Takich momentów mamy o wiele więcej, chociażby w kolejnym „Children of the Moon”, „Old and Wise” (aranżacyjne nawiązanie do musicalu) czy „Silence and I”,
w którym to spokojna refleksyjna ballada zostaje nagle przerwana dynamicznym wejściem orkiestry niemalże filmowej, a melancholijny nastrój rozświetla blask instrumentów dętych, skrzypiec
i elektrycznych gitar, po tej kawalkadzie dźwięków utwór powraca na poprzednie, jakkolwiek już rozbudowane, tory. Kto inny robi takie zwroty muzycznej akcji z podobnym rozmachem? Majstersztyk.
O brzmieniu w przypadku artysty tego formatu pisać nie będę. W końcu to „oczywista oczywistość”. Niech posłuży za wzór.
Obecnie na naszym rynku można się zaopatrzyć w wersję rozszerzoną tego albumu, wzbogaconą
o dodatkowe utwory – wczesne dema piosenek oraz instrumentalne aranżacje
utworów zamieszczonych na krążku w formie medley`a (połączenie kilku utworów w jedną całość). Warto zaznaczyć, że te ostatnie są świetnym pomysłem, ukazują inną naturę znanych już utworów, taki album w 'pigułce’. Na każdym wznowionym wydawnictwie Parsonsa znajduje się taki bonus.
Słowami kończącymi niech będzie rekomendacja. „Eye in the Sky” znajdzie swoich zwolenników zarówno wśród sympatyków progresywnego rocka jak i popu. Każdy kto ceni sobie staranne i pomysłowe podejście do muzyki zachwyci się tym albumem. To bogato zaaranżowana, wyrafinowana i spójna muzyczna podróż w świat Alana Parsonsa, w świat jego pomysłów.
Ocena 9/10
Marcin Szojda