1. All Rights Removed 8:59
2. White Walls 5:19
3. The Bridge 6:20
4. Never Coming Home 9:00
5. Light Them All Up 3:00
6. Homesick I-III 17:21
Rok wydania: 2011
Wydawca: Karisma Records
http://www.airbagsound.com
Debiutancki album Norwegów z Airbag wzmógł apetyty na tyle, że krążek
numer dwa stał się nie lada wyzwaniem. Zastanawiałem się nawet, czy
muzykom uda się po raz kolejny złapać za serce i porwać swoimi
magicznymi dziękami? Dziś znam już odpowiedź, ale… o tym nieco
później.
Na płytę „All Rights Removed” trafiło sześć utworów, z czego kończący
wydawnictwo ” Homesick I-III” trwa ponad 17 minut!! Muzycznie grupa
postanowiła podążyć utartym już szlakiem i od pierwszych sekund
tytułowego „All Rights Removed” osoby, które zauroczyło „Identity” będą
zachwycone! Jest po prostu… pięknie!! Klimat jaki potrafią kreować
muzycy zespołu jest niesamowity. Wokalista Asle Tostrup po raz kolejny
zachwyca swym niezwykle emocjonalnym, nieco płaczliwym głosem a
towarzyszący mu muzycy ubierają jego partie w cudowne dźwiękowe pejzaże.
W sumie nic nowego, zespół w dalszym ciągu podąża kierunkiem
wyznaczonym kiedyś przez Pink Floyd, ale robi to z taką gracją i
wyczuciem, że nie pozostaje nic innego jak chłonąć te dźwięki. Weźmy dla
tego przykładu gitarowe solówki. Toż to Gilmour w najczystszej postaci.
Bjorn Riis, gitarzysta zespołu gra jednak z taką pasją i z takim
pokładem emocjonalnym, że mnie po prostu miękną kolana. Drugi niezwykle
istotny instrument budujący tutaj nastrój to instrumenty klawiszowe (ach
ten początek „Never Coming Home” przywodzący na myśl wizje Johana
Edlunda z Tiamat na ich odjechanym „A Deeper Kind of Slumber”), które
perfekcyjnie wypełniają przestrzeń delikatnymi dźwiękowymi plamami. W
instrumentalnym „Light Them All Up” po nieco mrocznym wstępie muzycy
serwują nieprawdopodobnie piękną partię skrzypiec a zaraz potem
następuje magnum opus tego wydawnictwa czyli „Homesick I-III”. Jest tu
wszystko co najlepsze w Airbag. Genialne solówki, partie hammondów czy
gitar akustycznych i klimat lat siedemdziesiątych. Jest też i
rozbudowana instrumentalna, część utworu którą przyrównałbym do Pink
Floyd w czystej postaci z kosmicznymi klawiszami i pulsującym basem..
Panie i Panowie, Airbag nagrało płytę, która jeżeli nie namiesza w
tegorocznych podsumowaniach to ja „wysiadam”. Ich bardziej znanym
krajanom z Gazpacho wyrasta (albo już wyrósł) nie lada konkurent!
Jeszcze dwa, trzy takie zespoły i za kilka lat nikt już nie będzie
kojarzył Norwegii z black metalem a z jakże odmiennym, nastrojowym i
melancholijnym graniem, Nie wiem jak oni to robią. Może to kwestia
pogody? Może to efekt nocy polarnej? Niskich temperatur? Depresji? Nie
wiem! Jedno jest pewne robią to po mistrzowsku i odpowiadając na pytanie
z pierwszego akapitu mówię: TAK, łapie za serce i porywa! W związku z
tym stawiam (nie wiem czy nie pierwszą w tym roku) dychę!!!
10/10
Piotr Michalski