1. Pearly
2. Hey Okay!
3. I Want
4. Wonder
5. The World
6. Sunny Side Up
7. Physical
8. Home Again
9. Wide Open
10. Longest Day
11. Just Fine
12. Adore
Rok wydania: 2009
Wydawca: Agua Recordings
Anneke van Giersbergen fani rockowych brzmień kojarzą zapewne głównie z
formacją The Gathering. To właśnie z tą holenderską grupą nagrała
wyśmienity „Mandylion” czy „Nighttime Birds”. Anneke dość często wspiera
swym nieprzeciętnym głosem swojego rodaka Arjena Lucassena i jego
projekt Ayreon, a od jakiegoś czasu zajmuje się karierą solową.
„In Your Room” to już drugi krążek tej uroczej pani, a jaki on jest?
Solistka umieściła na nim dwanaście dość zwiewnych i lekkich kompozycji
utrzymanych w pop rockowych klimatach. Nie ma tu patosu, podniosłych
klawiszy czy metalowego uderzenia. Dominują nastrojowe, przepełnione
ciepłymi brzmieniami piosenki. Dużo tu akustycznych gitar, pojawiają się
dźwięki pianina, od czasu do czasu nieco więcej do powiedzenia ma
gitara elektryczna. To jednak nie ten instrument jest tu wiodący,
najważniejszy jest głos Anneka, a że jest on cudowny to choćby z tego
powodu warto po to wydawnictwo sięgnąć. Każdy kolejny utwór kojąco
wpływa na słuchacza, w „The World” pojawia się męski wokal, a w
komponowaniu, dość rockowego, „Just Fine” brał udział sam Devin
Townsend. Pomimo swojej melodyjności ciężko wróżyć tej płycie karierę w
rozgłośniach radiowych. To nie jest muzyka, która dziś króluje i
doprowadza do ekstazy pokolenie współczesnych nastolatków (w każdym
razie znakomitą jego część). To pop rock dla nieco bardziej
wyrafinowanego słuchacza, który chcąc odpocząć od zgiełków dnia
codziennego potrzebuje rozrywki na wysokim poziomie.
Fani Anneke z okresu „Mandylion” zapewne będą nieco rozczarowani. „In
Your Room” to muzyka diametralnie inna od tego co znalazło się na płycie
The Gathering. Świat jednak nie stoi w miejscu a Anneke nie jest już
początkującą, młoda wokalistką. Ma sposób na wyrażanie siebie i robi to z
ogromną gracją. Na zimowe wieczory jak znalazł, głos Anneke roztopi
najtwardsze lody a to filuterne spojrzenie z okładki wywołuje drżenie
kolan (przynajmniej u mnie);-)
7,5/10
Piotr Michalski