AFFINITY – 1970 – Affinity

AFFINITY - Affinity

1. I Am And So Are You (3:31)
2. Night Flight (7:15)
3. I Wonder If I Care As Much (3:20)
4. Mr. Joy (5:02)
5. Three Sisters (4:57)
6. Cocoanut Grove (2:35)
7. All Along The Watchtower (11:36)

Rok wydania: 1970
Wydawca: Vertigo


Początki zespołu sięgają 1963 roku. Trzej studenci Uniwersytetu w Sussex: L.Naiff (wydział matematyki), G.Serpell (wydział chemii) wspólnie z Nickiem Nicholasem  (wydział fizyki i filozofii), założyli grupę muzyczną US Jazz Trio, które w późniejszym czasie przerodziło się w kwartet. Czwartym był student fizyki Mo Foster.

W tym też składzie, zespół przez krótki okres współpracował również z Lindą Hoyle, która studiowała w tejże uczelni anglistykę. Gdy US Jazz Trio zakończyło swoja działalność Lynton i Serpel utworzyli grupę Ice , jednak zespół nie przetrwał próby czasu. Lynton i Grant chcieli kontynuować dalej działalność muzyczną, do współpracy zaprosili swojego dawnego kolegi Mo Fostera oraz byłego gitarzystę grupy Tridents Mike Joppa. By zrealizować swą muzyczną wizję, muzycy zaczęli poszukiwać wokalistki o inklinacjach jazzowych, w końcu znaleźli. Była nią dawna koleżanka ze studenckich czasów, Linda Hoyle. Tak powstała grupa Affinity (nazwę zaczerpnięto z płyty któregoś z muzyków jazzowych). Zespół dosyć szybko podpisał kontrakt z wytwórnią Vertigo, wydając jej nakładem w czerwcu 1970 roku, swoja pierwszą i jak się okazało jedyną płytę.

Trzeba przyznać, że Linda Hoyl zaśpiewała wybornie. Płycie nie brakuje rockowej ekspresji, owianej mgiełka psychodelii, chociaż w muzyce Affinity słychać dużo nawiązań do bardziej jazzowych rytm& bluesowych klimatów. Klawiszowe, hammondowe wariacje w kompozycji „Night Flight” (moim zdaniem jednej z piękniejszych na tym albumie), jak również w ostatniej, najdłuższej kompozycji „All along the watchtower” mogą się podobać. Robi wrażenie również nastrojowa, niezwykle piękna „I wonder if I care as much” oraz druga bardzo spokojna, króciutka „Cocoanut grove”. Podobne klimaty słychać na bardziej współczesnych nam płytach (Solstice). „Three sisters” kojarzyć się może z Van Der Graaf. Nawet wokal Lindy w tym właśnie utworze brzmi trochę Hammilowo.

Słów kilka o okładce, autorstwa Marcusa Keefa. Aura tego obrazu idealnie wpisuje się w muzyczny klimat albumu. Prace tego autora były w tamtym okresie często wykorzystywane do tego celu. Jedna z bardziej znanych prac, to koperta debiutanckiej płyty Black Sabbath. Zaprojektował również okładki takich ambitnych zespołów tamtego okresu jak: Coloseum, Cressida, Beggars Opera, Spring, Indian Summer, czy prezentowanego ostatnio przeze mnie Tonton Macoute.

Pomimo ciekawej muzyki i wysokiej umiejętności technicznych muzyków, mimo przychylnych recenzji w prasie zarówno codziennej („Evening Post”, „Morning Star”), jak i muzycznej („Melody Maker”), zespól nie znalazł należytego uznania odbiorców (album sprzedawał się wówczas słabo). Tuż przed planowanymi koncertami w USA, od zespołu odeszła Linda Hoyle i Lynton Naiff. Nie powiodły się niestety próby wskrzeszenia zespołu z nową wokalistką (Vivienne McAuliffe). Po serii klubowych koncertów w nowym składzie, doszło do rozwiązania zespołu.

Marek Toma

Dodaj komentarz