AEON ZEN – 2014 – Ephemera

AEON ZEN - Ephemera

1. The Entity
2. Soul Machine
3. Life?
4. Unite
5. Penumbra
6. The Order of The Blind
7. Remembrance
8. Rebuild The Ruins
9. The Space You Wanted

Rok wydania: 2014
Wydawca: Nightmare Records
http://www.aeonzen.com


AEON ZEN zaczął z wysokiego pułapu, rewelacyjnym debiutem. Prog-powermetalowa konwencja all-star projektu, wraz z zaproszeniem wokalistów znanych, lubianych i poważanych w światku, była strzałem w dziesiątkę – przynajmniej na początek kariery. Formułę tą stosowano z udanym skutkiem, do trzeciego krążka włącznie – choć z płyty na płytę, goście byli jakby coraz mniej znani. To co dało się też zauważyć, to ukłony w stronę grania cięższego, niżej zestrojonego… ale w dalszym ciągu zakręconego.

Ephemera, czwarta płyta ZESPOŁU – bo w tym przypadku już nie można mówić o projekcie – otwiera w pewnym sensie nową kartę w bio. Pierwsze co zwraca uwagę, to okładka. Zrezygnowano z charakterystycznych prac Mattiasa Norena… i to nieco niepokoi. Następną sporą różnicą, jest odejście od formuły wielu wokalistów.

I wiecie co? AEON ZEN nagrali chyba swój najlepszy album! To co robią obecnie, to zdecydowanie djent. Ale głos Andiego Kravliacy, na wskroś progpowerowy pasuje tutaj idealnie. Również w większym stopniu odnajdują się krzyki i growle Richa Hinksa… motywy, które przemycano nam od dwóch albumów i które wcześniej nieco raziły – tutaj sprawdzają się doskonale.
Krotki, ale intensywny album, zawiera zarówno sporo elementów melodyjnych, wiele solówek gitarowych i klawiszowych, jak i pewne pokłady elektroniki, która dodaje całości pewnego industrialnego szlifu. Mimo wszystko nie zabrakło miejsca na klimatyczne plamy, które potrafią uspokoić nastrój, a nawet uśpić czujność.
Na szczególną uwagę zasługuje trzeci w kolejce „Life?”, który rozpoczęty gdzieś w estetyce Beatles czy Queen, przechodzi w zdecydowanie cięższe rejony. Wrażenie niezapomniane! A paradoksem jest fakt w jaki sposób ten w sumie jazzowy patent wpisuje się w całość!

Nowy album to koncept… Zespół stworzył nawet audiobook, który sprezentowano fanom, którzy zamówili album w przedsprzedaży. Nie wgryzałem się jeszcze w historię, ale kto wie, może po zaznajomieniu się z nią wartość Ephemera w moich oczach jeszcze wzrośnie.
Jak na razie – jestem ukontentowany – nawet bardzo. Podoba mi się kierunek ewolucji zespołu, ale fakt, faktem, że jeśli nie śledzicie ich dokonań płyta po płycie, przeskok z debiutu w teraźniejszość może być dla was szokiem.

9/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz