1. Existence
2. Time Divine
3. Blinded Rain
4. Hope’s Echo Pt. I
5. Hope’s Echo Pt. II
6. A Mind’s Portrait
7. The Circle’s End
8. Heavens Falling
9. Into the Infinite
10. Goddess
11. The Demise of the Fifth Sun
Rok Wydania: 2009
Wydawca: Time Divide Records
Być może tym, którzy lubują się w poszukiwaniach ciekawych acz
niekoniecznie znanych grup progmetalowych znana jest nazwa Timefall. To
właśnie byli członkowie brytyjskiego Timefall – Richard Hinks i Lloyd
Musto utworzyli zespół AEON ZEN.
Co ciekawe na udział w albumie zaprosili wielu gości znanych na
progresywnych salonach. W roli wokalistów zatem pojawili się na „Mind’s
Portrait” – Andi Kralvjaca (Silent Call, ex-Seventh Wonder), Nils K. Rue
(Pagan’s Mind) Andreas Novak (Mind’s Eye) i Elyes Bouchoucha (Myrath). W
roli wokalistów pojawiają się również Richard i Lloyd. Kontynuując
wątek gości warto wspomnieć, że grupę wspomógł w materii solówek
gitarowych kolega z Timefall – Matt Shepherd, ale i Andi Kralvjaca.
Natomiast w kwestii klawiszy zespół wsparł Cristian Van Schuerbeck (All
Too Human).
Niewątpliwą zaletą jest bardzo dobre dobranie wokalistów do utworów.
Wiele z nich bowiem brzmi, jakby zagrane były przez macierzyste kapele
artystów. Na pewno ma na to wpływ, że uczestniczyli oni w procesie
powstawania utworów.
„Mind’s Portrait” spodoba się fanom przestrzennego progresywnego rocka,
ale i sympatykom prog metalu. Płyta jest bardzo dobrze wyważona między
tymi dwoma gatunkami. Wiele tu klawiszowych pasaży gdzieś w tłach,
soczystych pianin i doskonale z nimi korelujących gitar. Raz malują prog
rockowe solówki innym razem kąsają wręcz typowymi prog metalowymi
piskami.
Kilkakrotnie na albumie pojawiają się także kosmiczne klimaty
charakterystyczne dla muzyki elektronicznej, paradoksalnie kompletnie
nie kłóci się to z ogólnym zamysłem utworów, czy albumu, ale wprowadza
miłe urozmaicenie.
Mnie najbardziej do gustu przypadł dwuczęściowy Hope’s Echo. Nie ukrywam
jednak, że jestem fanem Andreasa Novaka. Niewątpliwie ciekawymi są
utwory, w których pojawia się dwóch wokalistów – jak na przykład Andi
Kralvjaca i Nils K. Rue w Into the Infinite.
Uwagę zwraca utwór Heaven’s Calling, gdzie mimo, że melodia i linie
melodyczne są ciekawe, może warto było zrezygnować z przesterowania
wokaliz, przyznać trzeba natomiast że efekt jest niezwykły. Przy tej
okazji warto wspomnieć, że utwory, w których nie pojawiają się bardziej
znani wokaliści są równie dobre, jak te gdzie usłyszymy znanych nam
wcześniej muzyków.
Miłym przerywnikiem jest instrumentalny Goddess, w którym zastosowane
brzmienia smyków są pierwszej próby, a kiedy brzmienie urasta do
uderzenia orkiestry – słuchacz może być bliski zachwytu, niestety po
kulminacji napięcie szybko opada i utwór kończony jest w sposób nieco
trywialny. Szkoda, bo rozbudził apetyt na więcej…
Po nim następuje chyba najostrzejszy na albumie i najdłuższy kawałek, w
który panowie pozwolili sobie na niezwykle dynamiczne gitarowe galopady,
a klimat który temu towarzyszy przyrównałbym z najnowszymi dokonaniami
Adagio. pojawiają się także śladowe ilości growli. A pod koniec
naturalne będą również skojarzenia z Ayreon!
Zdecydowanym atutem albumu jest również okładka autorstwa Mattiasa
Norena. Warto o tym wspomnieć choćby z uwagi na to iż Mattias zamierzał
zrezygnować z tworzenia okładek. Jak widać czasem robi wyjątki.
Aeon Zen serwuje nam na swoim debiucie prawdziwie różnorodną paletę
brzmień, osadzoną jednak w pewnych ramach. Album z powodzeniem można
polecić fanom muzyków występujących na nim gościnnie. Każdy powinien
znaleźć pierwiastki muzyki macierzystych kapel muzyków na albumie Aeon
Zen.
Richard Hinks i Lloyd Musto stworzyli zespół, którego kolejnych nagrań
będę wyczekiwał z niecierpliwością. Natomiast A Mind’s Portrait jest dla
mnie murowanym kandydatem do płyty roku 2009!
10/10
Piotr Spyra