1. Cosmic Abyss
2. Zero Gravity
3. The Mony
4. Over the Edge
5. Genesis of Agresion
6. Orion Shadow
7. Kasiopea
8. Dark Side of Jupiter
9. Beyond The Horizon
Rok wydania: 2019
Wydawca: Lynx Music
Pochodzący z Górnego Śląska gitarzysta Adam Jurczyński, miłośnikom
muzyki kojarzyć się będzie w głównej mierze z formacją Oberschlesien.
Tymczasem muzyk wydał właśnie swój pierwszy autorski album – „Beyond
The Horizont” i to w progresywnej stajni Lynx Music. Mnie ten fakt nie
dziwi. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Adam Jurczyński swoją muzyczną
przygodę zaczynał właśnie, od grania rocka progresywnego, w lokalnym ,
piekarskim zespole Abysal. W 2002 roku wydali nawet własnym sumptem,
moim zdaniem bardzo udany i ciekawy materiał „Nowy Horyzont”. Cieszę
się, że jestem szczęśliwym posiadaczem egzemplarza płyty, bo nakład był
z pewnością bardzo niewielki. Gdyby album ten ukazał się dzisiaj,
chociażby również w katalogu Lynx, jestem pewien, że byłby prawdziwą
gratką dla miłośników progresywnego grania. Wracając jednak do sedna
sprawy, wszak nie jest to recenzja „Nowych Horyzontów”, lecz płyty
„Poza Horyzont”. Adam , w pewnym stopniu wrócił do korzeni, co może
sugerować już sam tytuł jego solowego albumu.
Muzyka którą zawiera, jest jakby wypadkową przestrzennych,
progresywnych pejzaży z przeszłości, z bardziej mocną, gitarową
ekspresją, którą muzyk wyniósł grając w metalowej, szorstkiej i twardej
jak śląska gwara, formacji Oberschlesien. Jak na solowe płyty
gitarzystów przystało, są tutaj również wyraźnie obecne wpływy wybitnych
przedstawicieli gitarowej sztuki – oczywiści Joe Satriani, czy Steve
Vai.
Jest to płyta w stu procentach instrumentalna. W realizacji tego
przedsięwzięcia obok Adama Jurczyńskiego (gitary, bas), wziął udział
były klawiszowiec DIVISION BY ZERO Robert Gajgier, którego można
usłyszeć w kompozycji „Genesis of Agression”, oraz perkusista kryjący
się za pseudonimem Bobi. Płyta nie jest długa – 9 kompozycji o łącznym
czasie 32 minut. Jest to jednak bez wątpienia 30 minut solidnej,
gitarowej sztuki, pozwalającej poczuć bardzo szeroki wachlarz
muzycznych klimatów. Płyta nie jest w stanie znużyć, co bywa bolączką
wielu albumów gitarowych herosów.
„Cosmic Abyss” – zaczyna się delikatnie, jakby w rzeczy samej, w
zawieszeniu w kosmicznej otchłani . Po chwili odpala jednak prawdziwa
gitarowa rakieta. Piękny klimat robi tutaj słyszalny w oddali dźwięk
dzwonów i stosowna do tego klimatu, ciepła gitarowa solówka, jednak nie
gilmourowska (nie jest to żadna kopia „High Hopes”) . Kolejne,
żywiołowe „Zero Gravity” i „The Money”, chyba najbardziej kojarzyć się z
muzyką Joe Satrianiego. Klimatyczne „Over The Edge”, rozpoczyna się
tykaniem zegara ( znowu może przyjść tutaj na myśl muzyka Pink Floyd).
„Genesis of Agressiom”, co sama nazwa sugeruje, jest bardziej mięsisty,
oprócz gitarowych solówek z przodu, słychać solidną metalową ścianę
dźwięku w tle. Brzmienie przypomina mi trochę szwedzką formację
Evergrey. Klawiszowe solo Roberta Gajgiera, brzmi tutaj jakby wyszło
spod palców samego Dereka Sheriniana. Gitary w „Orion Shadow” i
„Kasiopei” sprawiają , że faktycznie można poczuć się, jakbyśmy
penetrowali gwiezdny krajobraz. „Dark Side Of Jupiter”, to natomiast
najmroczniejszy i najbardziej ciężki fragment płyty. Jeśli ktoś na
upartego chciałby doszukać się wpływów brzmienia „Oberschlesien”, to
najbardziej chyba właśnie tutaj. Na zakończenie kompozycja tytułowa –
„Beyond The Horizont”, w rzeczy samej bardzo przestrzenna, wręcz space
rockowa.
Trzydziestodwuminutowa międzygwiezdna podróż szybko dobiega końca, trochę szkoda, że nie trwa ona odrobinę dłużej.
8,5/10
Marek Toma