Chapter I: Overcast by Life
1. Doors of the Mind (Instrumental)
2. Chasing Dreams
3. Rough Spirit
Chapter II: The Unsent Letters
4. Beyond Reality (Instrumental)
5. Time to Plant Destruction
6. Never-ending Nightmare
Chapter III: Solitud Flame
7. Hold My Tears (Instrumental)
8. The Light Inside You
Chapter IV: Epilogue
9. Memory Waves (Instrumental)
10. The Descending Line
Rok Wydania: 2009
Wydanie własne
http://www.facebook.com/Acid-Rain-42412659160/
Argentyńska grupa ACID RAIN prezentuje nam swój album konceptualny – The
Descending Line. Dość sensownie podzielono strukturę albumu, bowiem
każda część opowieści rozpoczęta jest trackiem instrumentalnym.
Muzyka zawarta na krążku, jawi się na pierwszym planie, bowiem oprócz
wspomnianych utworów instrumentalnych, kawałki regularne zawierają
obszerne fragmenty solowe.
A z jakim nastawieniem zabrać się do odsłuchu albumu? Cóż, jest to
muzyka, która dość klarownie oparta jest w narzuconych ramach, jednak
nie tak łatwo te ramy jednolicie zaklasyfikować. Najprościej określiłbym
ją jako wypadkową rocka progresywnego i motywów prog metalowych.
Powiecie – nic nowego. Owszem, jednak w tym przypadku odnoszę dziwne
wrażenie, jakbym nie miał do czynienia ze stylistycznym miksem, lecz
przeszczepieniem solówek metalowych (tudzież riffów) na podłoże
klasycznego rocka progresywnego.
Wbrew pozorom rozrzut stylistyczny, odbieramy jako środowisko naturalne
Argentyńczyków. Zwłaszcza kiedy powiedzmy po nowoczesnym motywie,
pojawia się klawiszowe solo w stylu lat 70-tych, a po nim pianino i
kapitalna gitara (Hold My tears). Niezapomniane wrażenie sprawiają
motywy gitar klasycznych i motyw flamenco poszyte jazzowo brzmiącym
basem (Memory Waves). Skrytykuję natomiast fragmenty dialogów i
monologów wplecione w muzykę… myślę, że zamysł albumu bez nich by nie
ucierpiał, czasem mogą natomiast zaburzyć słuchaczowi odbieranie muzyki.
Wrażenie obcowania z muzyką progresywną dopełnia rytmika. Bywa, że
sekcja gra sztampowo i kwadratowo, ale kiedy uśpi naszą czujność,
znienacka potrafi nas zaskoczyć, a to nieszablonową zmianą rytmu, a to
miłym ciepłym motywem basu.
Całość doprawiona jest patentami rodem z płyt powermetalowych (motywy
gitarowe i orkiestracje), a wrażenie to pogłębia głos wokalisty, który
ma specyficzny wysoki tembr, ale i w dość sugestywny sposób przeciąga
górki.
Powiem, że jest to element, który może nie przypaść do gustu, od
pierwszego przesłuchania… inaczej. Mała konsternacja może spotkać
słuchacza na początku albumu, po kilku utworach, wokalizy wydają się
naturalne i pasują do muzyki. Obiektywnie jednak przyznać trzeba, ze
jest to najsłabszy element układanki zatytułowanej The Descending Line. W
wokalizach słychać pasję i młodzieńczą werwę… mniej w nich natomiast
powściągliwości i chłodnego podejścia. Sugerowałbym mniej górek, bo mimo
że wokalista śpiewa w nich czysto – ich wykończenie jest specyficzne, w
złym tego słowa znaczeniu.
Ale! Jeśli wykażemy odrobinę dobrej woli, wokal może nie razić, po wtóre
jak wspomniałem album jest wyśmienity instrumentalnie, a dodatkowym
smaczkiem są okazjonalne damskie chórki. Całość zasługuje na mocną dobrą
ocenę.
6,5/10
Piotr Spyra