ACCESS DENIED – 2012 – Touch of Evil

ACCESS DENIED - Touch of Evil

1. Intro
2. Messenger Of Death
3. Suicide Mind
4. One Night
5. Secret Place
6. Don’t Tell Me
7. My Dreams
8. Violence Of Mind
9. Touch Of Evil

Rok wydania: 2012
Wydawca: Pitch Black Records
http://accessdenied.metal.pl/


Podniosłe, plemienno symfoniczne intro zapowiada całkiem ciekawy album. Zgrabna melodia i fajny klimat generowany z wykorzystaniem dobrodziejstw współczesnej technologii (np. chóralne klawisze) przywodzą na myśl dokonania kapel pokroju starego Helloween czy im podobnych.

Zaczyna się regularna część płyty i… witajcie lata osiemdziesiąte.

Trójmiejska grupa Access Denied łoi tradycyjny heavy metal z klawiszami. Zespół postanowił zagrać klasycznie jak się da. Nie ma żadnych loopów, bitów, orkiestr i tym podobnych bajerów. Jest dość surowy, tradycyjny metal. Jest tu kilka fajnych momentów ze wskazaniem na tytułowy „Touch of Evil” z fantastycznymi partiami gitary akustycznej i pojawiającymi się growlami czy hard rockowy „One Night”, który kojarzy mi się z debiutanckim albumem Europe, ale generalnie, jak to mówią niektórzy, wielkiego szału nie ma. Płyta nieco kuleje brzmieniowo (odnoszę jednak wrażenie, że może to być celowy zabieg aby nadać całości surowości) a odpowiedzialna za wokale Agnieszka Sulich jakoś nie do końca tu pasuje (choć pewnie teraz dla fanów jej talentu popełniłem bluźnierstwo). Dziewczyna ma bardzo fajny głos, dość głęboki i z dużymi możliwościami (jak jest chrypka jest dużo lepiej niż bez niej), ale nie pasuje do tej konwencji (no i ten angielski, który chwilami wypada tak sobie).

Dominują tu średnie i nieco żwawsze tempa co przy czasie trwania pojedynczego utworu w okolicy trzech minut i trzydziestu sekund sprawia, że kolejne kompozycje bardzo szybko mijają a po trzydziestu trzech minutach jest już po wszystkim.

„Touch of Evil” to krążek, który na pewno znajdzie grono swoich wiernych zwolenników. Zespół gra bardzo motoryczną mieszankę hard rocka i heavy metalu i choć album ma kilka mankamentów to słucha się go całkiem przyjemnie.

6,5/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz