ACCEPT – 2017 – The Rise of Chaos

ACCEPT - The Rise of Chaos

Płyta miesiąca – Sierpień 2017

1. Die by the sword
2. Hole in the head
3. The Rise of chaos
4. Koolaid
5. No regrets
6. Analog man
7. What’s done is done
8. Worlds colliding
9. Carry the weight
10. Race of extinction

Wydawca: Nuclear Blast
Rok wydania: 2017
http://www.acceptworldwide.com


Ostatni czas to trudny okres dla ciężkiej muzyki. Mało jej w radiu, kanały TV gdzie puszczane są klipy metalowych i rockowych kapel też również praktycznie nie istnieją. Jedynym sposobem by mieć kontakt z ciężką muzyką to oczekiwanie na kolejne krążki starych, klasycznych kapel. Te niestety z racji wieku wykruszają się z roku na rok. Na szczęście istnieje jeszcze kilka legendarnych zespołów. Takim zespołem bez wątpienia jest Accept. Na szczęście zespół od wielu lat trzyma bardzo wysoki poziom, pomimo roszad wewnątrz grupy. Nie ukrywam,że „Rise of chaos” była jedną z kilku przeze mnie wyczekiwanych płyt w tym roku. I nie zawiodłem się. Accept wymieniwszy persony na stanowisku gitarzysty i perkusisty nagrał bardzo dobry, ciężki ale i melodyjny album. Na szczególną uwagę zasługują tu chociażby numer tytułowy czy „Koolaid”. Bez wątpienia jedna z najciekawszych płyt roku 2017

Mariusz Fabin


Koncertowe hymny, moc wziętą rodem z lat osiemdziesiątych podrasowaną sterylną produkcją , heavy luz z chrypką Marka Tornillo , oto zawartość najnowszego albumu Accept. To nic, że w przebojowym „Die By The Sword” przemycili zaiwaniony Metallice gitarowy riff z „Seek and Destroy”, w końcu to już ta sama rodzina rockowych weteranów. Ważnym jest fakt, że słuchanie „The Rise of Chaos” cieszy metalowe serce fana.

Witold Żogała


Wprawdzie nie jest to mój ulubiony album sierpnia, ale załapał się na podium. Dlaczego? Otóż dlatego że nowe oblicze ACCEPT trafia w moje gusta. Uważam ze w nowej odsłonie nie nagrali słabego albumu, powiem więcej, trzymają porządny poziom. Każdy kawałek który serwują to murowany heavy metalowy hymn i to zarówno rytmicznie jak i jeśli chodzi o solówki. W sercę otuchę wlewa też fakt, że zatrudnienie w zespole znalazł Uwe Lulis, którego lubie jeszcze z czasów Grave Digger. A „The Rise of chaos”? Kawał rasowego metalowego mięcha – po prostu!

Piotr Spyra

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *