01. Don’t Call Me Tonight
02. Hold On
03. An Illusion
04. Jamie’s In Love
05. Can’t Make You Stay
06. Mad Antenna
07. Wait No More
08. No Looking Back
09. Just Wanna Be With You
10. Let Go
11. Digging
Rok Wydania: 2010
Wydawca: Lion Music
Torben Enevoldsen znany jest zarówno fanom prog metalu (Section A),
sympatykom gitarowych albumów instrumentalnych (solo) jak i zwolennikom
hard rocka (Decoy, Fatal Force). W oczekiwaniu na nowy album Section A,
Lion Music uraczył nas kolejnym projektem hard rockowym Torbena. Tym
razem słowo projekt pasuje bardziej niż zwykle. W Fatal Force mikrofon
dzierżył Mats Leven, w Decoy Peter Sundell. Tym razem mamy do czynienia z
tworem, który przyrównałbym do Brazen Abbot, na pokładzie Acacia Avenue
zakotwiczyło kilku wokalistów w tym Tony Mills (TNT, Shy), Geir Rönning
(Radioactive, Prisoner) i Torben Lysholm (Pangea, Mysterell). Jeśli o
sferę muzyczną chodzi nawet niewprawne ucho wychwyci unikalny styl
zarówno riffowania jak i zagrywek solowych Torbena. Zresztą dla fanów
zespołów Enevoldsena z muzyką i brzmieniem nie będzie problemów. Za
bębnami zasiadł bowiem Thomas Heintzelmann (Section A, Decoy) jedynie na
basie gra nowa twarz – Carsten Neumann (Savage Affair), pozostałe
instrumenty, obsługuje Torben.
Muzyka zawarta na albumie może jest stylistycznie spójna, jednak
klimatycznie rozrzucona od purplowego hard rocka, podszytego większą
ilością Hammondów do przesłodzonego AORu…
Jak określiłbym ten album? Nawet ze względu na jego charakter, to płyta
najbardziej nierówna w dyskografii artysty. Znalazły się na niej utwory
świetne i porywające, obok miałkich i groteskowo przesłodzonych… jak
wspomniałem za charakter poszczególnych utworów winiłbym wokalistów…
Zadowoleni będą: a) fani muzyków udzielających się na albumie, b)
zwolennicy hard rockowych projektów typu all-star, c) hard rockowi
odkrywcy lubujący się w nowościach na scenie hard/AOR.
Cóż, nazwiska które mają przyciągnąć fanów hard rocka do sięgnięcia po
ten album, nie wywołują ciarek na plecach, chyba że w Skandynawii.
Wydaje mi się, że zarówno w Europie jak i za wielką wodą płyta będzie
miała problem się przebić… jeśli już natomiast ktoś da się przekonać i
sięgnie po płytę, nie będzie rozczarowany… zresztą utwory które, mi
nie przypadły do gustu, mogą się równie dobrze spodobać fanom gatunku.
Natomiast kawałki jak Wait no More Can’t Make You Stay czy Hold On
wkręcą się słuchaczowi na długo…
Fanom progresywnej twórczości Torbena polecam album raczej jako
ciekawostkę… Jak wspomniałem, większość kompozycji jest wręcz
porywająca… całe wrażenie tłamsi jednak kilka bardziej miękkich
kawałków. Gitarowo (i klawiszowo – a jakże!) jednak jest wyśmienicie,
humor poprawia również utwór instrumentalny – w stylu solowych dokonań
Enevoldsena… zatem arytmetycznie wystawiam ocenę dobrą.
7/10
Piotr Spyra