ABSURD – 2014 – Pomarańczowy Album

Absurd - Pomaranczowy Album

1. Nudny Luty,
2. Plastelina cz. 3,
3. Lekcja 1, Temat: Kombinancja dominikańska,
4. RK2,
5. 27,
6. Maleństwo,
7. J. N, J. N., J. N., J. N!!!,
8. Stosunek przerywany,
9. Wygnanie lwa z ZOO,
10. Alterstyle,
11. Kim Deal,
12. Dziwka,
13. Słodko – gorzka.

Rok wydania: 2014
Wydawca: HRPP Records
http://www.facebook.com/absurdtorun


Jakie emocje wywołują najczęściej u was okładki płyt wpadających wam w ręce? Bunt? Obojętność? Obrzydzenie? Podziw? W przypadku „Pomarańczowej Płyty” występuje uśmiech i zainteresowanie, chociaż jest ono po części spowodowane tym, że pojawia się mała nadzieja obcowania z punkowym Absurdem, który może po wielu latach powrócił w jakimś weselszym stylu. Zbieżność nazw jest jednak przypadkowa, bo nowy Absurd pochodzi raczej z jednego z ostatnich „wysypów” nowych kapel. Lekkość stylu okładki, a także bardzo ciekawie zaprojektowanej wkładki z tekstami oraz kilkoma grafikami (o różnej – dziwnej tematyce) myli odbiorcę co usłyszy na płycie. Jedno jest pewne – będzie to coś zupełnie innego. Racja. Muzyka jest zupełnie inna i wbrew odczuciom jest to po prostu pomieszany rock, który zespół nazywa rockiem alternatywnym.

Pierwsze kawałki nie powalają. „Nudny Luty” otwierający płytę poza tym, że jest nudny (jak w tytule) to do tego krzykliwy, monotonny. W kolejnym „Plastelina cz. 3” robi już się nieco ciekawiej, chociaż nadal nie wiadomo o co zespołowi dokładnie chodzi. Kolejne przynoszą przełom – „RK2” i „27” wprowadzają słuchacza w wiązankę stylów. Zespół miesza tworząc w rezultacie jedyny w swoim rodzaju klimat. Na pewno jest to granie nowoczesne, a jeżeli szukać tu podobieństw, znajdzie się coś z brytyjskiego grania ostatnich piętnastu lat. Za coś pewnego trzeba uznać (z drugiej strony) wpływ Nirvany na członków Absurdu. Elementy grunge słychać niemalże w każdej piosence. Całe szczęście nie ma mowy o wykorzystaniu całych elementów tego stylu (no – może poza późniejszym „Kim Deal”), a tylko wpływ tego „czym skorupka za młodu nasiąkła”. Ciekawe, czy tytułowe „27” o którym mowa w tekście „…Nie podnieca mnie już 27 lat wypisane na grobie” to aluzja do Kurta, czy całej rzeszy idoli, którzy zmarli w tym symbolicznym wieku.
Utwór „Maleństwo” prawie w połowie krążka na dobre go otwiera, a raczej pokazuje to, czym Absurd wkupił się do mojej playlisty na dłużej, poza świeżym muzycznym powiewem. Mam w tym miejscu na myśli wokal, który z ostrego (prawie) krzyku przechodzi na bardzo wysokie tony, lawirując po skali niczym śpiewak w filharmonii. Fragment „Patrzę na szary kąt, a nasze maleństwo śpi…” wzmaga zainteresowanie tym, co będzie dalej do poziomu ponadprzeciętnego. Dalej już tylko potwierdza się to, co przedtem mogło być tylko przyjemnym przypadkiem przy pracy – wokalista ponownie rozkłada słuchacza na łopatki w kawałku „Stosunek Przerywany”.

Pisząc o wspomnianym „Stosunku Przerywanym”, czy piosence „Dziwka” nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jednym z ważniejszych tematów na płycie jest zaspakajanie swoich fizycznych zachcianek na mniej lub bardziej perwersyjne sposoby. Inne słowa opierają się raczej na poetyckiej twórczości, niż chęci nawiązania do jakiegokolwiek konkretnego tematu, o czym mogą świadczyć zupełnie odjechane nazwy utworów, które chwilami sprawiają wrażenie zrozumiałych tylko przez zespół (ale tak jest chyba ciekawiej).

Poziom gry poszczególnych osób w zespole pasuje do siebie i w zasadzie nie można się tutaj niczego doczepić. Pomieszanie stylów to coś, w czym doskonale odnajdują się wszyscy muzycy, a fakt, iż jest to pierwszy studyjny album zespołu powoduje, że grają z wielkim zapałem.

Pomimo tego, że obecnie skończyły się już właściwie problemy z dostępem do dobrej jakości sprzętu studyjnego, a realizacja nagrania stała się relatywnie tania to można śmiało przyznać, że płyta zmiksowana została nawet lepiej od kilku bardziej znanych wydawnictw ubiegłego roku.
Nowy Absurd, poza kilkoma naleciałościami w zasadzie tworzy swój własny, odmienny styl. Rzadko zdarza się nowa kapela, która nie będzie łatwa do zaszufladkowania, miała w sobie masę energii, a zarazem będzie dobra muzycznie i wokalnie. Jeżeli dodamy do tego jeszcze wydanie w ciekawej kolorystyce to dostajemy niezłą ciekawostkę muzyczną.

8/10

Rafał Dercz

Dodaj komentarz