1. A Promise from the Ghouls 05:15
2. The Cancer in Your Soul 04:54
3. Dance of the Hanged Men 00:48
4. Endless Chapter 05:17
5. Blood-Red Revolt 04:38
6. …and Winter Comes 01:04
7. Inner Plauge 05:39
8. Venom Skies 06:56
9. The Fear Industry 05:12
10. Hollow Soul 05:19
11. Ego Non Te Absolvo (A Drunken Conclusion) 05:20
Rok wydania: 2018
Wydawca: Black Purple Records
https://www.facebook.com/abstractrapture
Grupa ABSTRACT RAPTURE z Luksemburga parę lat temu przez perturbacje
natury personalnej zawiesiła działalność. Ówczesny basista formacji
wyprowadził się do Wielkiej Brytanii, a gitarzysta został sesyjnym
muzykiem SATYRICON. Wydawało by się że w tym momencie było
pozamiatane… Tymczasem nowa krew zasiliła kapelę i pod koniec zeszłego
roku światło dzienne ujrzał solidny krążek „Hollow Motion”.
W swoim portfolio zespół deklaruje przynależność do nurtu thrashowego.
Ja bym tego tak nie spłycał. Bo owszem i gitary i wokal oscylujący na
pograniczy warkotu przypominać może jako żywo TESTAMENT, ale jest tu
sporo więcej pierwiastków. Przede wszystkim wielokrotnie można podczas
słuchania tej płyty zawiesić ucho na całkiem miło brzęczącym basie. Nie
chcę tych partii gloryfikować, ale przywodzą chwilami choćby basowe
galopady z BLACK COUNTRY COMMUNION. Na drugiej stronie przeciwwagi
postawiłbym wokalizy, które dodają pierwiastka nowoczesności. Drittt
serwuje oprócz wspomnianego thrashowego charkotu sporo melodyjnych
partii, a zarówno jego barwa głosu jak i linie melodyczne przyrównałbym
na przykład do TREMONTI i DISUTURBED (bez maniery), a momentami też do
ALICE IN CHAINS (z manierą). Gitarowo dzieje się również sporo. Może się
zasugerowałem, ale wychwyciłem kilka razy partie tremollo w harmoniach.
Ciekawy zabieg. Ale oprócz tego że chłopaki dają do pieca, nie zabrakło
wybrzmień czy chwil bardziej melodyjnych. Właściwie materiał jest
skomponowany w taki sposób że nie sposób się znudzić..
„Hollow Motion” to przede wszystkim dynamiczna płyta. Nie mam zastrzeżeń
ani do elementów składowych, ani do sposobu ich spojenia. Całość brzmi
porządnie. Jest tu i organiczne brzmienie lampy, i trochę klangu.
Szczypta blackowej ściany, soczyste solówki… kilka fajnych zwolnień i
na pęczki fajnych partii wokalnych. We wspomnianych zwolnieniach zagrane
patenty przywodzą na myśl jazzowe partie, które przemycane bywają na
ostatnich albumach ANNIHILATOR. Wrażenie pogłębiają gitarowe dysonanse.
Ja rozkładam to na czynniki pierwsze, ale wy spróbujcie ułożyć sobie w
głowie obraz thrashowego albumu na miarę naszych czasów. Jest tu
przecież wszystko to co zadowoli headbangera, ale jeśli lubicie granie
inteligentne, nie musicie tej płyty omijać szerokim łukiem. Mój ulubiony
kawałek „Venom Skies” bez problemu odważyłbym nazwać się progresywnym.
9/10
Piotr Spyra