1. Who You Are
2. Blame
3. Feed The Fire
4. Time
5. One
6. Let It All Out
7. You Lift Me
8. Summers End
9. For The Ride
10. Hear What I Hear
Rok wydania: 2008
Wydawca: Oskar
Oskar powoli wyrasta nam na specjalistów od Galahad i projektów
związanych z muzykami tej niezwykle popularnej w Polsce formacji. Idle
Nosie to album nagrany przez basistę brytyjskiej grupy. Lee Abraham wraz
z Stevem Kingmanem skomponowali dziesięć zgrabnych kompozycji i z
pomocą Karla Grooma (tego pana, zwolennikom progresywnych dźwięków chyba
nie trzeba przedstawiać) zarejestrowali je w domowym studiu Lee oraz
słynnym już Thin Ice Studios.
Jeżeli chodzi o dźwiękową zawartość albumu, to tak jak reklamuje ten
krążek wydawca, mamy tu do czynienia z melodyjnym soft-prog rockiem.
Dość trafne to określenie a utwory, które weszły w skład wydawnictwa to
zagrany z wyczuciem i gracją rock. Muzyka idealna do podróży samochodem
jak i słuchania w domu. Są tu zarówno delikatne i nastrojowe ballady jak
i nieco bardziej ogniste klimaty. Gdybym miał wskazać najciekawsze
momenty krążka, to moim zdaniem wybijają się Time oraz kolejne dwa,
czyli One i Let it All Out. Te trzy kompozycje to najciekawszy fragment
tej skądinąd równej płyty. Time to nastrojowa ballada z urzekającą
melodią śpiewanego w dwugłosie refrenu. Instrumentalny One to z kolei
delikatny ukłon w stronę zwolenników bardziej progresywnego grania.
Przyjemna melodia z wiodącymi partiami instrumentów klawiszowyc, może
przypaść do gustu. Let it All Out to dla odmiany nieco bardziej rockowy
fragment płyty. Delikatny, akustyczny wstęp i takowa zwrotka przechodzą w
rockowy melodyjny refren, a gitarowa solówka, którą serwuje nam jeden z
muzyków swoją urodą budzi szacunek. Nieco słabsza jest końcówka Idle
Nosie, ale i tu nie brakuje przyjemnych melodii i udanych zagrań.
Bardzo dobre wrażenie sprawia okładka wydawnictwa (na wskroś
progresywna;-) ) i szkoda tylko, że nie ma tu tradycyjnej książeczki.
Chyba każdy wie, że nie ma nic przyjemniejszego jak rozsiąść się
wygodnie, wziąć książeczkę z tekstami do rąk i wsłuchać się dźwięki
sączące się z głośników…
Idle Nosie to płyta, która może się podobać. Zwolennicy zagmatwanych
dźwięków i progresywnych eksperymentów mogą czuć się zawiedzeni, ale
osoby, które cenią dobrą melodię powinny docenić wartość tego krążka.
8/10
Piotr Michalski