1. Didymus (7:19)
2. Babylon curse reversed (6:34)
3. On Calpe’s rock (6:16)
4. The spell of eternity (10:11)
5. Martialis’ reveries (1:34)
6. Tricks & treason (8:51)
7. Lovernius’ song (4:01)
8. Batavian revolt (11:54)
9. Amazons & haven (11:13)
10. Sign on the wall (6:24)
Rok Wydania: 2009
Wydawca: 5breidgeS
„The Thomas Tracks” to debiutancka płyta pochodzącego z Holandii 5BridgeS. Moim zdaniem to debiut niezwykle udany. Mimo ogromu znakomitych albumów, które ukazały się w tym roku, w mojej prywatnej klasyfikacji pozycja ta przebije się z pewnością na czołowe lokaty. Musze jednak nadmienić, że tak wysoką pozycję płyta nie zapracowała swoją oryginalnością, bo z pewnością oryginalną nie jest.
Zespół 5Bridges składa się z pięciu muzyków: Luke d’Araceno (organ, electric and acoustic piano, minimoog, digital synths, samples, programming), Enzo Gallo (electric guitars, acoustic guitar, steel guitar), Rob Van Der Linden (drums, percussion), Piet Roelofsen (lead voice, voices, acoustic guitar), Martin Thoolen (bass guitars, moog taurus/pedals, voices). Muzyka która wykonują tworzą jakby pomost pomiędzy artrockowym klimatem lat siedemdziesiątych a współczesnością m.in. poprzez wykorzystanie takiego instrumentarium jak: Mini Moogi, Hammondy pedały Taurus łącząc je ze współczesnymi brzmieniowymi nowinkami (pięciu muzyków, więc pięć mostów). Dzięki swoim muzycznym fascynacjom zespół wpisuje się w stu procentach w ogólnie pojęty nurt neoprogresywny. Jeżeli chodzi o klimat, czerpie garściami jak i inne zespoły tej muzycznej szufladki od niedoścignionych klasycznych wzorców, zwłaszcza Genesis ale również od prekursorów wspomnianej szufladeczki – „fishowego” Marillionu. Czyni to jednak w taki sposób że trudno oderwać się z fotela a po ostatnim dźwięku palec mimochodem celuje w przycisk oznaczony symbolem „repeat”.
Każdy dźwięk, każde gitarowe solo, każdy pląs klawiszowych pasaży sprawia autentyczną radość słuchania.
Wokalista 5BridgeS ma również pewien „gabrielowski oddźwięk”, jednak nie aż tak łudząco podobny jak chociażby wokal Simonea Rossettiego z The Watch. No właśnie, wpływy gabrielowskiego Genesis są z pewnością cechą wspólna obu zespołów, z tym że 5bridgeS nie robi tego w sposób tak jednoznaczny jak ich włoscy koledzy. Mimo jak wydawałoby się wszechobecnym archaicznym wzorcom brzmieniowym lat siedemdziesiątych, zespół prezentuje się nad wyraz świeżo, bo do muzyki wplątuje od czasu do czasu współczesne elektroniczne motywy, w podobny sposób jak czynił to ostatnio chociażby zespół Galahad. Płyta ma jeszcze jedną cechę, która często bywa charakterystyczną zarówno dla rocka progresywnego, tego pierwotnego jak i „neoprogrocka”: to konceptalbum. Powstał na podstawie powieści, w języku niderlandzkim zatytułowanej: „De handelingen van Thomas”.
Pozycja obowiązkowa dla maniaków „postgenesisowego” grania. Gdyby Hackett nie odszedł z Genesis może tak właśnie brzmiała by najnowsza płyta tegoż zespołu? Pomarzyć można zwłaszcza przy dźwiękach 5BridgeS…
9/10
Marek Toma