01. Lying Through Teeth
02. Unveil Hatred
03. Post-War Blues
04. Bring a Knife to a Gunfight
05. Noise / Pain
06. This Day We Fight
07. Unplug Me
08. The Oppressor Syndrome
09. Stonework
10. Cross Section
11. Dignity… A Dying Word
Rok wydania: 2017
Wydawca: Metal Scrap Records
https://www.facebook.com/1000Dead/
1000Dead to grecki zespół założony w 2013 roku, który cztery lata
później wydał swój debiutancki album. Nazwa, ponura jak deszczowe lato
nad rodzimym Bałtykiem, jest łudząco podobna do miana kalifornijskiej
kapeli o podobnym stażu i podobnie niewielkim dorobku – „A Thousand
Dead”, ale nie tędy dziś droga. Wracając do ekipy z Rethymnonu, to być
może jak niegdyś helleńscy herosi, tak i oni zapragnęli sięgnąć sławy i
zaszczytów, chwaląc się światu wyżej wspomnianym wydawnictwem. Kto wie, w
każdym bądź razie trzeba przyznać, że powodów do wstydu nie ma.
Nagrany w trzyosobowym składzie „Thousanddead” zawiera jedenaście
dynamicznych i pełnych energii kompozycji, które ogólnie rzecz ujmując
oscylują wokół thrash metalu wymieszanego z elementami mogącymi
delikatnie kojarzyć się stylistyką (post) hard-core, przy jednoczesnych i
bezpardonowych wyskokach także w innych kierunkach jak chociażby blues
(„Post War Blues”) czy stoner rock („Stonework”), z czym zespół
doskonale sobie radzi. Z resztą w obu wymienionych przykładach zauważyć
można pewien schemat – początek utworu jest ostry i wręcz agresywny, zaś
zakończenie łagodnie koi zmysł słuchu przyjemnymi melodiami.
Muzyka na niniejszej płycie, poza drobnymi wyjątkami, bynajmniej nie
należy subtelnych i łagodnych jak frappe w upalny dzień czy widok na
Balos. Jest ciężka i agresywna, a nieprzygotowanych słuchaczy może
zmęczyć niczym ciepła Raki w upalny dzień, jednakże pod wielu próbach
potrafi do siebie przekonać. Z drugiej strony nie jest to album
przesadnie ekstremalny tylko dość specyficzny. Kompozycje, często o
bardzo zmiennej strukturze, kipią energią, a z plątaniny tnących riffów i
zmian tempa, wyłaniają się pozornie tylko chaotyczne, aczkolwiek bardzo
przyzwoite utwory z nieco wrzeszczącym wokalem. Często urozmaicone
muzycznymi niuansami, dodającymi smaku i jednocześnie powodującymi, że
dźwięki na „Thousanddead” dość swobodnie wymykają się definicji jednego
konkretnego gatunku metalu.
Album niewątpliwie wart jest poświęcenia czasu i uwagi, zaś jako debiut
na pewno stanowi solidny krok na przód w karierze zespołu.
7/10
Robert Cisło