„Wake Up The Wicked” ukaże się pod koniec lipca, a już 21 października 2024 roku grupa przybędzie z nową płytą do TAURON Areny w Krakowie!
Dwunasta płyta Niemców, „Wake Up the Wicked„, ukaże się już 24 lipca. Na pewno dostaniemy oporowe ilości pompatycznie-bluźnierczego power metalu, choć kto wie, co jeszcze? W ciągu ostatniego roku grupa scoverowała przecież „Bark at the Moon” Ozzy’ego Osbourne’a i „Poison” Alice’a Coopera, przerabiając je na własną modłę, ale i zachowując ich vintage’ową heavymetalową aurę. Czy to drogowskaz na przyszłość? Niecierpliwie czekamy na rezultaty!
Bilety na koncert Powerwolf oraz Hammerfall i Wind Rose są nadal dostępne na:
Sklep Knock Out oraz eBilet.
POWERWOLF (Niemcy) power metal, heavy metal:
Wilki (dużo wilków), wielkie aranżacje, mnóstwo melodii, obrazoburcze treści i tyle rozmachu, ile tylko można sobie wyobrazić – taki pomysł na siebie ma Powerwolf. Pomysł bardzo trafny, bo formacja działa na scenie prawie dwie dekady, a wytrwale realizowana wizja nie rdzewieje nawet na moment. Ten niemiecki skład to nie tylko antyreligijny gimmick wrzucony w szaty intensywnego power metalu – to przede wszystkim świetne numery i umiejętność pisania zapamiętywalnych patentów. Trzeba przyznać, że właściwie żadna kapela przy takim natłoku patosu i pompy nie dałaby rady wpaść na partie gitarowe czy wokalne, które można by na spokojnie zanudzić. Powerwolf wpadł – i wpada do tej pory. W tym tkwi sekret ich twórczości. Forma formą, efekty efektami, ale muzyka jest w tym bitewnym szale najistotniejsza.
HAMMERFALL (Szwecja) heavy metal, power metal:
Mamy pierwszą połowę lat 90. – klasyczny metal spoczywa na śmietniku historii. Thrashowe składy rozpaczliwie poszukują nowej tożsamości, heavymetalowe są odtrącane, a o powermetalowych nawet się nie mówi. Wszystko to zmienił Hammerfall. Już na debiutanckim “Glory to the Brave” z 1997 r. napisali tak jaskrawo-heavymetalowe, a przy tym niesłychanie przebojowe piosenki, że nie dało się ich zignorować. Minęło ponad 20 lat od tej pory, a Szwedzi wciąż świetnie sobie radzą i nieustannie udowadniają, że heavy metal nie ma prawa umrzeć. Partie gitarowe Oscara Dronjaka wciąż wrzynają się w głowę, a spektakularne wokale Joacima Cansa nie tracą swego blasku. Imponujące, czyż nie?
WIND ROSE (Włochy) power metal:
Wind Rose nie dają się zakutać w wyłącznie jeden styl. Włosi grają przede wszystkim kreatywnością. Oczywiście, kompozycyjnie czerpią najmocniej z power metalu, co objawia się głównie za sprawą szkieletu riffów oraz galopującej sekcji rytmicznej, ale na tym nie poprzestają. Do swojej formuły zespół dorzuca także emocjonalność progu i wysmakowane aranżacje wyjęte rodem muzyki klasycznej. Z nimi nie ma nudy.