1. Karte
2. Dej mu
3. Wielki Wojownik
4. Andżeju…
5. Zaplątany
6. Wakacyjny
7. Minerał Fiutta
8. Diabeł z piekła
9. Piątunio
10. Ostatni numer
Rok wydania: 2015
http://www.nocnykochanek.pl/
Grupa NOCNY KOCHANEK mimo, że jej utwory funkcjonowały w sieci od dawna,
dopiero teraz wydała debiutancką płytę : Hewi Metal. I to nie do końca
zgodne z prawdą bowiem Nocny Kochanek to nic innego jak „skok w bok”
muzyków Night Mistress.
Mimo, że znałem już niektóre utwory, mimo że niemal nie popłakałem się
ze śmiechu kiedy pierwszy raz usłyszałem „Wielki Wojownik”, to miałem z
podejściem do pełnej płyty pewien problem. Muzyka zawarta na krążku jest
tak dobra, że aż szkoda „marnować” jej dla żartu. Ale czy na pewno?
W końcu to nie pierwszy mariaż metalu z humorem. Uwielbiam przecież
Tenacious D, pogranicze metalu i kabaretu eksplorował swego czasu band
Ja mmm chyba sciebie, miałem też przyjemność obcować z innymi żartami
rockowymi – jednak tutaj miałem obiekcje. Zanim nie przesłuchałem w
całości tego materiału.
Przez czas trwania wszystkich utworów uśmiech nie schodzi z twarzy. Ubaw
po pachy po prostu. Żadnej żenady – mimo tego że zespół uprawia pastisz
całą gębą robi to w uroczy sposób. Sporo nonsensu, nieoprawności
gramatycznej, tematów okołoerotycznych. Nieco brzydkich słów… mimo
tego że teksty udają, że jest inaczej. Żartobliwe liryki zespołu
serwowane są w iście heavy metalowej konwencji wraz ze wszystkimi jej
atrybutami, chórów, jęków, zawodzeń. Jest ballada, jest trochę klimatów
Sabbath, Maiden czy Priest. Dla fanów konwencji kabaretowej jest
dodatkowy bodziec. Gościnnie na płycie pojawia się Joanna Kołaczkowska, a
fakt, że w repertuarze Hrabi ma piosenkę o Andrzeju nie umknie chyba
nikomu, kto zaznajomiony jest w temacie.
Czad. Zawodowstwo, kapitalne kawałki – a tematyka taka, że boki zrywać.
Ta muzyka to czysta rozrywka. I mimo że cały czas zastanawiam się jakby
te utwory zabrzmiały ze zmienionymi tekstami… albo nawet tymi samymi
tylko w języku obcym, popadam w zadumę – którą przerywa kolejny gag.
Faktem jest że takim podejściem zespół na pewno zdobędzie większy
rozgłos niż pod szyldem Night Mistress i z regularną muzyką heavy
metalową. Dzięki temu więcej ludzi sięgnie po tamte nagrania. Wobec tego
takie podejście przysporzy grupie popularności, a i dla gatunku może
być pożytkiem.
Także nie dość, że płyty słucha się wyświecicie, że jest nagrana i
wyprodukowana znakomicie, nie dość że jest to materiał zabawny to
jeszcze być może spełni pewną misję. Zaniesie kaganek metalu „pod
strzechy”. Czego i zespołowi i fanom życzę.
A jeszcze jedno – dotychczas wstyd było dać dziecku na imię Alfons,
Wacek… i od jakiegoś czasu Janusz. Teraz passe zaczyna być Andrzej 😉
P.S. Chłopaki – macie już zabookowany gig w Andrzejki?
Ocena?
9/10
A kto się nie zgadza jest albo głuchy, albo smutas.
Piotr Spyra