1. Every Story Told
2. Nothing
3. Where Will You Go
4. Pages and Pages
5. Ghosts
6. In Your Eyes Another Life
7. Runaway
8. California
9. What We Are
10. One Big Game
11. Why
12. Reason To Believe
13. Monster (Bonus Track Europe)
Rok Wydania: 2008
Wydawca: Frontiers Records
Są na świecie tacy artyści, którym wszystko ujdzie na sucho. Albumy,
które nagrywają cechują się wolnością artystyczną i często odbiegają od
oczekiwań fanów. Są również wytwórnie, które artystom takim umożliwiają
nagrywanie tago, na co mają ochotę. Jednym z takich artystów wydaje się
być Kip Winger a taką wytwórnią Frontiers Records, który skupia wiele
(przebrzmiałych) legend rocka.
„From the moon to the sun” jest jedną z gorszych płyt w yskografii Kipa
Wingera, ale czy to oznacza, że jest albumem złym? Nie. Są bowiem
muzycy, którzy poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Nawet jeżeli czasem
muzyka nie odpowiada nam, musimy pokłonić się przed samym wykonaniem.
Na nowym albumie Kipa Wingera dominuje przestrzeń oraz akustyczne
brzmienia i to zarówno jeśli chodzi o akustyczne gitary ale i czyste
pianina oraz różnorakie smyki.
Na albumie dość ciężko skupić uwagę, poświęciłem kilka przesłuchań aby
się do niego przekonać, a moja uwaga niejednokrotnie ślizgała się po
powierzchni muzyki, nie będąc w stanie się w niej zagłębić. Oczywiście
najlepiej oswoimy się z pierwszymi utworami i to do ich przekonamy się
najszybciej. Wydaje się, że błędem było umieszczenie niemal w połowie
albumu instrumentalnego utworu „Ghosts”, który oparty na klasycznym
instrumentarium nie pasuje do (bądź co bądź) rockowego wyobrażenia i
zbija słuchacza z tropu. Dopiero pod koniec albumu brzmienie nieco
odżywa, ale klimat stanowi raczej dziwny miks bluesa i grungu („What we
are”)… (to już zdecydowanie wolę utwory akustyczne). Zupełnie
niepotrzebnym zabiegiem jest przesterowanie wokali w „One big game”.
Dobre wrażenie na koniec pozostawiają dwa ostatnie utwory, o ile ktoś do
nich dotrwa… do czego zachęcam, bowiem „Reason to Believe” jest
jednym z najjaśniejszych punktów płyty.
To co z kolei może się podobać, to niezmiennie wyśmienity głos Kipa Wingera, jego matowa barwa i kreowane przez niego melodie.
Fani artysty zapewne i tak skuszą się do sięgnięcia po ten album.
Pozostałych słuchaczy należy ostrzec, że na „From the moon to the sun”
próżno doszukiwać się brzmień hard rockowych… Zachwyceni będą zapewne
zwolennicy spokojnego akustycznego brzmienia.
7/10
Piotr Spyra