1. Forsaker
2. The Longest Year
3. Idle Blood
4. Onward Into Battle
5. Liberation
6. The Promise Of Deceit
7. Nephilim
8. New Night
9. Inheritance
10. Day & Then The Shade
11. Departer
Rok wydania: 2009
Wydawca: Peaceville
http://katatonia.com/
Zmieniła nam się Katatonia na przestrzeni tych lat, zmieniła. Panowie
wydorośleli, młodzieńczy bunt zastąpiła melancholia i zaduma. „Night is
the New Day” to ósmy krążek tej formacji i z całą stanowczością mogę
stwierdzić, że to pozycja ze wszech miar udana.
Na kolana rzucają już pierwsze dźwięki otwierającego krążek „Forsaker”.
Muzykom udało się stworzyć niesamowity klimat, pełen przestrzeni z
niezwykle masywnymi, wręcz przygniatającymi gitarami i delikatnym
śpiewem Jonasa Renkse. Drugi w kolejności, „The Longest Year” rozpoczyna
się delikatnie i nastrojowo a wokalista wyśpiewuje swoje partie na tle
intrygującego perkusyjnego podkładu. Po pewnym czasie pojawiają się
jednak gitary i słuchacz po raz kolejny dostaje ciężkim obuchem po
głowie. Całość wieńczy rewelacyjny, pełen emocji, w warstwie wokalnej,
refren. „Idle Blood” w swym wstępie pozwala delektować się pięknymi,
akustycznymi, ciepłymi brzmieniami. Po ciekawej zwrotce muzycy serwują
na cudowny refren z przepiękną melodią i mnóstwem akustycznego grania.
„Onward Into Battle” to kolejny element tego obrazu malowanego
dźwiękiem, pełnego ognia jak i przeszywającego zimna jednocześnie. To
niezwykle klimatyczna kompozycja z refrenem, który płynąc z głośników
wywołuje ciarki na ciele słuchacza. W „Liberation” powraca ciężar gitar i
choć zwrotka jest bardzo spokojna to już w refrenie słyszymy moc i
potęgę. Gitary rzeźbią ciężkie brzmienia okraszane niespokojnymi
partiami instrumentów klawiszowych a na tym tle Jonas po raz kolejny
proponuje nam ciekawą melodię. „The Promise Of Deceit” intryguje już od
pierwszych dźwięków, z pozoru monotonny aż skrzy się emocjami a sprawne
ucho wychwyci ciekawy klawiszowy motyw, który niczym mantra przewija się
przez utwór. To bez wątpienia jeden z najbardziej intrygujących
momentów na tym albumie. Początek „Nephilim” może kojarzyć się z My
Dying Bride. Cóż za ciężar, gitary niczym walec prą do przodu prowadząc
słuchacza do nostalgicznej zwrotki. Refren to znów potęga brzmienia i
niezwykła moc, która przetacza się po słuchaczu nie pozostawiając mu
szans na ucieczkę. „New Night” zwraca na siebie uwagę intrygującymi
motywami gitary, która tworzy melancholijny podkład dla wokalisty.
Usłyszymy też smutne dźwięki zagrane na pianinie. Filmowy klimat
„Inheritance” mógłby posłużyć za ścieżkę dźwiękową dla psychologicznego
dramatu. Przepiękne gitarowe solo do tego nie pierwsze na tej płycie
ciepłe brzmienia wręcz chwytają za serce. Słyszymy instrumenty smyczkowe
a Jonas nigdzie się nie spiesząc wyśpiewuje kolejne wersy tekstu. Ze
stanu hipnozy wyrywa „Day & Then The Shade”, którego mocny początek
przypadnie do gustu zwolennikom cięższych brzmień. Album zamyka smutne i
nastrojowe „Departer”, w którym wokalista śpiewa inaczej niż w
pozostałych kompozycjach, nieco wyżej i wychodzi mu to niezwykle udanie.
To kolejny wywoływacz ciarek, zwłaszcza w partiach instrumentalnych.
Katatonia dorobiła się własnego stylu. Muzykom z niezwykłą łatwością
przychodzi łączenie ciężaru z delikatnością do tego całość jest
niezwykle melodyjna i wciągająca. Hipnotyczna moc tych dźwięków nie
pozwala się od nich oderwać zanim nie wybrzmią ostatnie sekundy płyty.
Wspaniały album na długie jesienne wieczory.
9/10
Piotr Michalski