1. The Violent Fury
2. What Lies Beyond
3. Vengeance Striketh
4. Nothingness of Being
5. All Hope Destroyed
6. Portal of Myriad
7. Dark Age of Ruin
8. Upon Desolate Sands
9. For Whom We Have Lost
Rok wydania: 2018
Wydawca: Season of Mist
https://www.facebook.com/Hate.Eternal
Hate Eternal – amerykańska horda grająca death metal. Początek istnienia
datuje się na 1997 rok. Od tego czasie wydali 7 albumów studyjnych,
jeden koncertowy, a także DVD. Zaczęło się jednak od demo rzecz jasna, a
po nim był split z Alas. Ja mam przed oczami ich ostatnie wydawnictwo
zatytułowane „Upon Desolate Sands” z przepiękną okładką, która robi
wrażenie. 9 death metalowych gniotów, 39 minut opętańczej ekstremy –
chyba do zabawy nie trzeba zachęcać?
Amerykanie wiedzą co dobre i od początku katują słuchacza ostrą muzyką.
Weny im nie brak, robią to ze śmiertelną pasją. Najbardziej szarżuje
perkusista, a Erik Rutan, który gra na gitarze i śpiewa tylko mu
wtóruje, basista również nie próżnuje. Wszystko składa się w jedną
całość co daje efekt co najmniej przeklęty. Hate Eternal mogą śmiało
konkurować z wielkimi tego nurtu. Głupio nie wymienić chociażby Morbid
Angel, Krisiun czy Vital Remains. Zresztą, co tu dużo mówić, Hate
Eternal trzyma death metalową klasę na tym albumie i bardzo żałuję, że
nie mam pozostałych płyt.
Na „Upon Desolate Sands” nie ma numerów, które byłyby górą, albo też
nijakie czy mogłyby się okazać totalną klapą. Wszystko współgra i tego
się przyjemnie słucha (cokolwiek ta przyjemność znaczy). Muzycy walą w
stół metalem śmierci i niszczą wszystko co na nim stoi i co znajduję się
pod nim. Przerażenie może malować się na twarzy świętoszków, a damy i
dżentelmeni będą uciekać co sił w nogach z dala od tego harmideru. To
nie jest prosta muzyka dla prostych ludzi.
Summa summarum, Hate Eternal nagrali płytę dobrą, równą i wystarczająco
przystępną, której się dobrze słucha. Można rozwalać stoły, krzesła i
inne przedmioty, można wybijać szyby, można wpaść w histerię, ale death
metal pozostanie death metalem. Osobiście lubię sobie posłuchać takiej
muzyki – to taka odskocznia od power metalu. Lubię szukać ciekawego
death metalu, nie tylko w klasykach. Myślę, że fani Morbid Angel będą w
siódmym niebie słuchając „Upon Desolate Sands”. Inni też niech skosztują
tego death metalu. Warto posłuchać. A ja będę polować na poprzednie
albumy. Myślę, że warto.
7,5/10
Marta Misiak