01. A Silent Arc
02. Weightless
03. All I Have
04. A Secret Atlantis
05. The Tidal
06. End of Silence
07. Currents
08. Departure
09. The Beacon
10. This Ocean
Rok wydania: 2019
Wydawca: AFM Records
http://www.evergrey.net/
Wieść o nowym albumie EVERGREY pojawiła się dość niespodziewanie, a
kiedy już tak się stało, zespół sukcesywnie uchylał rąbka tajemnicy.
Atmosfera coraz to bardziej była podsycana kolejnymi informacjami, więc
kiedy ni stąd, ni zowąd dane mi było zaznajomić się z premierowym
materiałem Szwedów, zrobiłem to bez wahania i powiem szczerze – jest
dobrze, a nawet jeszcze lepiej.
„The Atlantic” jest klimatyczną kontynuacją swoich dwóch poprzedników,
ale nie jest to jakiś odpad, album zrobiony na siłę – nic z tych rzeczy!
Wręcz przeciwnie, moim odczuciu, premierowy materiał prezentuje się
dużo lepiej niż choćby zawartość „The Storm Within” (który także lubię).
Zespół niby sztywno trzyma się wcześniej wypracowanej formuły, ale z
drugiej strony pozwala sobie na pewne innowacje, odświeżenie własnego
oblicza. Również pod względem graficznym pojawiły się zmiany – „The
Atlantic” posiada dość baśniową okładkę o marynistycznym nacechowaniu.
Tonie ona w żółtych barwach, a motyw wkomponowanego ptaka przywołuje na
myśl motyw zdobiący „Dead End Kings” KATATONII. Mimo to obraz przykuwa
uwagę i zachęca do zapoznania się z zawartością muzyczną, a ta tym razem
ma wiele do zaoferowania.
Czuć, że na „The Atlantic” Szwedzi chcieli pokazać się z jak najlepszej
strony i tak właśnie się stało. Materiał wypada po prostu wyśmienicie i
to w zasadzie pod każdym względem. Jest on jednocześnie różnorodny i
spójny (w pozytywnym sensie). Mimo, że panowie nie oddalili się
drastycznie od wcześniej propagowanych form (zwłaszcza biorąc pod uwagę
dwa poprzednie wydawnictwa), w ich muzyce pojawiła się pewna świeżość,
wigor. Wykorzystane pomysły mają większą siłę rażenia, rześkość, a co
istotne, nie są one monotonne. Nie ma się poczucia, że kompozycje są
zrobione na jedno kopyto (z tym niegdyś bywało różnie…) Wszystko płynnie
posuwa się do przodu w sposób niewymuszony, naturalny. Nie brakuje
również emocji, a te w największym stopniu daje się wyczuć za
pośrednictwem bardziej nastrojowych kawałków – wśród nich można
wymienić: ujmujący „All I Have” czy też równie udany „Departure”. Można
też pokusić się o stwierdzenie, że „The Atlantic” jest powiązany z dwoma
poprzednikami, razem tworząc dość spójną całość. Wpływają na to
chociażby wykorzystane już wcześniej efekty dźwiękowe (np. coś na znak
sonaru w „A Silent Arc”). Odnoszę też wrażenie, że Tom Englund
zdecydował się na większą różnorodność w śpiewaniu – być może udział w
REDEMPTION zmobilizował wokalistę do większej aktywności. W ogóle
rozwiązania wokalne oraz linie melodyczne robią bardzo przyjemne
wrażenie stanowiąc mocną stronę wydawnictwa.
Dużą rolę w przypadku premierowego materiału odgrywa oczywiście nastrój,
charakterystyczna atmosfera, melancholia. Z drugiej strony, nie brakuje
metalowej energii. Jest ona szeroko obecna – choć jak mówię – w tej
materii, zespół stawia na wielobiegunowość. Napotkać można wiele
ostrzejszych momentów, gdzie progmetalowa moc jest wyraźnie
wyeksponowana, co odpowiednio napędza całe przedsięwzięcie. Sprzyja temu
nie tylko rozsądne ułożenie poszczególnych utworów, ale także dojrzałe
podejście do kwestii aranżacyjnych. Pod tym względem „The Atlantic”
został skrzętnie przemyślany, dopracowany. Być może czegoś nie
dostrzegam, ale nawa muzyka EVERGREY oraz jej charakter wykazują
magnetyczną siłę, która przyciąga bardziej niż to miało miejsce przy
okazji „Hymns of the Broken” oraz jego następcy. Pomimo rozłożystości
niektórych utworów, materiał w żaden sposób nie nuży – człowiek wciąż ma
ochotę na więcej i więcej (można się uzależnić). Starałem się doszukać
niedociągnięć, jednak nic z tego – w moim odczuciu, „The Atlantic” nie
posiada słabych stron. Album został dopracowany w najdrobniejszym
szczególe, również w kwestii samej produkcji. Kompozycje mają fachowo
„ukręcone” brzmienie, które jest jak najbardziej kompatybilne z
prezentowanymi pomysłami, a te jakościowo wypadają po prostu świetnie.
Myślę, że zwolennicy późniejszej twórczości EVERGREY przyjmą ich nowe
wydawnictwo z zadowoleniem. Od pewnego czasu, zespół kurczowo trzymał
się jednej formuły, ale tym razem jakby postanowił pokazać coś nieco
innego, świeższego – takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Jedno jest
pewne – Szwedzi nagrali bardzo dobry album, którego smakowanie jest
czystą przyjemnością!
10/10
Marcin Magiera
Ich najlepszy album. Dlaczego w podsumowaniach 2019 roku nie wzbudzili zachwytu, to wie tylko On.
O, widzisz… a dla mnie po pierwszym zachłyśnięciu się… i zachwycie… jednak zbyt klimatyczny, za spokojny. Momentami nawet zbyt ambientowy.