2022.07.11 – TESTAMENT, EXODUS, HEATHEN – Kraków

testament-exodus-heathen-22

Trzech amerykańskich tuzów thrashu, nawiedziło w ramach europejskiej trasy nasz kraj 11 lipca w krakowskim Klubie Studio fanatyków ostrego łojenia czekała istna gratka, HEATHEN, EXODUS i TESTAMENT zagrali na wyprzedanej imprezie. Podana w zapowiedziach czasówka sprawiła, że można było zaplanować ten wieczór dość precyzyjnie, jednakże zbytnich optymistów, mogła czekać niespodzianka. Kiedy wchodząc do klubu skontrolowałem czas, wybiła równa 19-ta, na scenie chwilę grał już HEATHEN. Strzelam, że spóźniłem się o pół utworu, udało mi się błyskawicznie zająć strategiczne miejsce, z którego było dobrze widać i słychać, bez zbędnego kombinowania postanowiłem chłonąć kolejne utwory, którymi na dobre już rozgrzany zespół raczył swoich fanów. Na tej miejscówce pozostałem do końca koncertu. Z całego składu, to właśnie pierwszego zespołu nie było mi jeszcze dane słyszeć na żywo. Byłem zatem zaintrygowany i zainteresowany, czy zespół w czasie 40-minutowego setu skupi się na klasykach, czy raczej na promocji ostatniej, kapitalnej płyty. Oba scenariusze byłem w stanie zaakceptować. Okazało się, że to co zagrali to kompromis między tymi rozwiązaniami, oczywiście zapowiedzi starszych kawałków spotykały się z euforycznym przyjęciem. HEATHEN mieli do dyspozycji nieco ograniczoną przestrzeń na scenie, bowiem większą część zajmowały zasłonięte graty gwiazdy wieczoru, jednak udało im się w tle zainstalować wielkie tło w postaci okładki „Empire of the blind”. Wprawdzie od razu widać było różnicę skali, bo spod kwadratowego tła wystawała część tła okładki Testament, przy czerwonym oświetleniu efekt był o tyle ciekawy, że oba obrazy przyjmowały purpurowe odcienie. Wokalista nie miał zbyt wiele czasu na konferansjerkę, zespół jednak dał z siebie wszystko, a od pierwszych utworów pod sceną utworzył się mosh-pit, który nie zelżał do końca. Po twarzach muzyków było widać zadowolenie z przyjęcia, przyznać trzeba że publiczność skandowała nazwę zespołu z nie mniejszym entuzjazmem, niż kolejnych grup. Set wyglądał następująco:

The Blight
Dying Season
Arrows of Agony
Goblin’s Blade
Sun in My Hand
Empire of the Blind
Hypnotized

Wielokrotnie spotkałem się z zabiegiem, że zespoły jako wstęp do swojego występu puszczają cudzy utwór. Zanim na scenie pojawili się chłopaki z EXODUS, przy wygaszonym świetle z głośników popłynęły dźwięki „Kicked in the teeth” AC/DC – utwór urwał się w połowie i na scenie zameldował się EXODUS. Jako jedyni mają na koncie dość świeży nowy album i w tym przypadku można było się spodziewać wielu jego przedstawicieli. Tymczasem setlistę zdominowały utwory z klasycznej jedynki (cztery kawałki), kiedy z nowej płyty usłyszeliśmy zaledwie (choć w sumie wystarczająco) trzy. Zetro miał nieco więcej pola do popisu, zatem był czas na zapowiedzi, przedstawianie zespołu (w zastępstwie gitarzysta The Black Dahlia Murder), komplementowanie publiczności, a nawet przypomnienie zasad BHP w młynie ( 😉 ). Jeszcze kiedy zespół się dostrajał w przerwie, ktoś obok mnie powiedział, oj – będzie głośniej. I było, ale muzyka nie straciła na selektywności. Powiedziałbym nawet że EXODUS brzmieli tego wieczoru najlepiej ze wszystkich trzech zespołów. Największy rozpierd0l był chyba podczas „Deathamphetamine” wówczas euforia sięgnęła zenitu. Nieprawdopodobna energia utworu udzieliła się wszystkim. Nawet tym którzy przygotowali się na chłonięcie muzyki jedynie zmysłem słuchu. Naprawdę ciężko było ustać na miejscu. Lepsze światła, tło na podobnej zasadzie jak w przypadku poprzedników, no i oczywiście dłuższy set, to coś co musiało zadowolić sympatyków grupy. Choć to nie był koncert na miarę headlinera. Ja byłem w pełni usatysfakcjonowany. Exodus zagrał kolejno:

The Beatings Will Continue (Until Morale Improves)
A Lesson in Violence
Blood In, Blood Out
The Years of Death and Dying
Deathamphetamine
Blacklist
Piranha
Prescribing Horror
Bonded by Blood
The Toxic Waltz
Strike of the Beast

Nieco bardziej zaskakującym wstępniakiem uraczyła nas gwiazda wieczoru, przy dźwiękach „Bad, bad Leroy Brown” Jima Croce, odsłoniona wcześniej w pełnej okazałości scena została kapitalnie doświetlona. Płonące dziury w torsach tytułowych tytanów wydawały się żarzyć żywym ogniem, po chwili jeden po drugim na scenie zaczęli pojawiać się muzycy TESTAMENT, każdy z nich wywołując okrzyki wrzawy. Jeśli chodzi o oświetlenie – tu już był totalny wypas, a doszły jeszcze dmuchawy pary, obsługiwane w odpowiednich momentach. Gitarzyści jak zwykle do dyspozycji mieli podwyższenia z których skrzętnie korzystali w trakcie grania solówek, ale też ku zadowoleniu fanów, muzycy przemieszczali się po scenie i właściwie każdy miał szansę zrobić dobre zdjęcie swojemu idolowi. Tak jak w przypadku poprzedników, wrzawę wywoływały kawałki z debiutu, ale wyjątkowo interesujący wydał się wybór do setlisty kawałka „D.N.R.”, który przecież w oryginale grał niedawno ponownie przyjęty Dave Lombardo. Zresztą zawsze powtarzam, że nowy Testament, lubię tak samo jak stary ( 😉 ) dlatego z radością wysłuchałem również kawałków z ostatnich płyt. Tradycyjnie o palpitację serca mogła przyprawić inspektora BHP zapowiedź „Into The Pit”, po nim już tylko chóralne zaśpiewy w „Alone in the Dark” i zespół pożegnał się z polską publicznością. Pożegnalne zdjęcie, pomachanie polską flagą i tak jak i my, zespoły mogły zapisać do pamiętniczka kolejny udany występ.
Stojąc za dźwiękowcami widziałem na rozpisce jeszcze jeden utwór, którego niestety nie usłyszeliśmy na bis. Nie byłem jednak zawiedziony. Cały zestaw zafundował mi masę radochy. Był to mój en-ty koncert TESTAMENT, a każdy okazał się inny, a to ze względu na różnicę w kubaturze klubów, a to ze względu na listę utworów, a tak naprawdę, to był pierwszy z Lombardo za garami. Pyszczek mi się cieszy…

Rise Up
The New Order
The Pale King
Children of the Next Level
Practice What You Preach
WWIII
D.N.R. (Do Not Resuscitate)
Night of the Witch
The Formation of Damnation
First Strike Is Deadly
Over the Wall
Into the Pit
Alone in the Dark

[supsystic-gallery id=43]

Piotr Spyra

3 thoughts on “2022.07.11 – TESTAMENT, EXODUS, HEATHEN – Kraków

  1. „Stojąc za dźwiękowcami widziałem na rozpisce jeszcze jeden utwór, którego niestety nie usłyszeliśmy na bis.” – JAKI?!!! chciałoby się krzyknąć 😉
    Dzięki za relację – chyba jedną z pierwszych w naszym internecie. Brakowało mi nieco więcej opisów poszczególnych kawałków, występu Lombardo, solówek Skolnicka czy formy Chucka. Za dużo opisu scenografii.
    No i kwestia gustu – „każdy mógł sobie pstryknąć zdjęcie” . To oznacza, że jestem już stary:) Nigdy – od 1991 i koncertu w Jastrzębiu Zdroju Sepultury z SR po Slayer 2019 nie pomyślałem o robieniu sobie zdjęć pod sceną 😉 Zawsze był tylko „into the pit” !!! :))
    Pozdrawiam!

    1. Na setliście był jeszcze „Disciples of the Watch” 😉
      Pozrawiam i dzięki za koment.

    2. Występ muzyków bardzo dobry (Skolnick – wyśmienity), za wyjątkiem Lombardo. Totalnie zagubiony. O ile szybkie, proste wałki jakoś obleciały, to w bardziej skomplikowanych wszystko się sypało. Miny, jakie wtedy stroił Di Giorgio – tego się nie da odzobaczyć. Zacząłem się obawiać o kolejny album Testamentu 😉

Skomentuj Piotr Spyra Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *