Z wielkimi nadziejami jechałem do podwarszawskiego Legionowa na pierwszy
miniProgRockFest zorganizowany przez Miejski Ośrodek Kultury i
LegionowoLiveArt. O zespole Archangelica słyszałem wiele ciepłych słów, a
ich debiutancka płyta zatytułowana „Like A Drug” bardzo przypadła mi do
gustu. State Urge to rewelacja ostatnich sezonów. Zespół który wydał
dwa lata temu genialną płytę „White Rock Experience”, a całkiem niedawno
drugi, udany krążek „Confrontation”. Grupa Millenium była mi z kolei
bliska od wielu lat, ale nigdy nie widziałem jej na żywo, gdyż ta rzadko
koncertuje, a jeśli już to przede wszystkim w swoim rodzinnym mieście –
Krakowie.
Z półgodzinnym opóźnieniem prawie po brzegi wypełniona fanami Sala
Widowiskowa w Legionowie powitała na scenie mocno zmieniony skład
Archangeliki. Z dawnego zespołu został tylko lider grupy , gitarzysta –
Maciej Engel. Niestety momentami było słychać, że chłopcy grają ze sobą
dopiero kilka miesięcy chociaż nie brakowało im rockowego pazura i
kilka kawałków z tytułowym nagraniem z debiutanckiej płyty: „Like A
Drug” wypadło całkiem okazale. Mnie najbardziej jednak podobał się
kawałek, który zespół wykonał jako ostatni, czyli „Voice Behind The Wall
Of Silence”. Jak zapowiedział lider grupy – będzie to jeden z głównych
utworów na nowej płycie Archangeliki, która ta chciałby wydać jeszcze
pod koniec bieżącego roku. Jeśli pozostały materiał będzie w tak dobrym,
progresywnym, rozbudowanym muzycznie klimacie – to drugi krążek zespołu
zapowiada się ciekawie.
Jako drugi pojawił się na scenie zespół State Urge. Ostatnio widziałem
go dwa lata temu na koncercie w Toruniu. Wówczas promował on swoją
debiutancką płytę. W Legionowie „chłopaki w białych koszulach” (zawsze w
takim stroju pojawiają się na scenie) wykonali mieszankę utworów z
najnowszej i poprzedniej płyty – która nawet na chwilę nie znużyła
żywiołowo reagującą na każdy kawałek publiczność. Mnie najbardziej
przypadła do gustu przepiękna ballada „Long For You”, którą wokalista
zespołu zadedykował organizatorowi festiwalu. Świetnie zabrzmiał także
kawałek „Before The Dawn”, ale troszkę zawiódł mnie wykonany na koniec
występu utwór „More”. Na płycie prezentuje się on o wiele lepiej – ale
to tylko moja subiektywna ocena, bo publiczność klaskała po nim bardzo
gorąco.
Na bis wybrzmiał utwór Republiki „Halucynacje”, bardzo brawurowo
wykonany i pięknie przearanżowany przez gdyński zespół. Publiczność
zgotowała grupie długą owację, a w przerwie obecny na koncercie Prezes
warszawskiego klubu Progresja Music Zone pan Marek Laskowski już
wstępnie „zaklepywał” ją na występ również i na warszawskiej scenie.
Myślę, że nawet dla samego koncertu sympatycznych chłopców z Gdyni warto
było zawitać do Legionowa. To naprawdę zespół który jeszcze sporo
namiesza na progresywnej scenie – nie tylko w Polsce!
Po występie State Urge można było wygrać cenne nagrody w konkursach:
m.in. płyty i książki o tematyce muzycznej, a w kuluarach nabyć
koszulki, vinyle oraz kilkadziesiąt rodzajów CD, również wszystkich
zespołów występujących w miniProgRockFest. Cennych rad udzielał
sympatyczny gitarzysta zespołu Walfad, który tego dnia z muzyka zamienił
się w profesjonalnego sprzedawcę. Dzięki temu nowi fani progresywnej
muzy, a takich w Legionowie było sporo, mogli nabyć wartościowe płyty.
Po trochę zbyt długiej, mocno przeciągającej się przerwie na scenie
zameldowała się legenda polskiej muzyki neo progowej – Millenium.
Krakowski zespół profesjonalnie wykonał swoiste The Best Of ze swojego
bogatego repertuaru, bo wybrzmiało aż osiemnaście utworów , praktycznie z
każdej płyty zespołu. Niektóre kawałki grupa zagrała pierwszy raz na
żywo, inne jak np. „Demon”, „Madman” czy „Born in 67” już po pierwszych
taktach rozpoznawane były przez fanów grupy. Dwugodzinny występ Ryszarda
Kramarskiego i spółki zakończył się grubo po północy, niestety przy
pustoszejącej już sali bo niektórzy nie wytrzymywali ponad
sześciogodzinnego maratonu muzycznego – a szkoda, bo czym bliżej końca
to zespół rozkręcał się coraz bardziej. Znakomicie na gitarze wymiatał
Piotr Płonka, szalała dobrze usposobiona tego dnia sekcja, a Kramarski
jak zwykle czarował grą na klawiszach.
Trochę zbyt rozwlekły w czasie koncert i późne jego zakończenie – to
jedyne mankamenty bardzo sprawnie i z dużym profesjonalizmem
przygotowanego mini festiwalu – i za to należą się brawa organizatorom.
Mamy nadzieję że pierwsza edycja jest zapowiedzią cyklicznej imprezy
która zagości na stałe w Legionowie. Jak słyszałem w kuluarach wielu
fanów muzyki, będących być może pierwszy raz na progresywnej imprezie –
jak mój przyjaciel Dariusz – połknęło bakcyla progresywnego rocka i z
pewnością wybiorą się na niejedną podobną imprezę. Zatem do zobaczenia
za rok w Legionowie!
Andrzej „Gandalf” Baczyński
Zdjęcia: Dariusz „Rammstein” Sobotka