CROWN OF THORNS – 2008 – Faith

CROWN OF THORNS – 2008 - Faith

1. Faith
2. All In My Head
3. Living In The Shadows
4. The One
5. Rock Ready
6. Believe Me
7. Nobody
8. Stay With Me
9. All I Wanna Do
10. Home Again
11. All Or Nothing

Rok Wydania: 2008
Wydawca: Frontiers
Dystrybucja: Mystic


Przystępując do recenzji spodziewałem się diabelskich wyziewów, zapachu siarki i upiornego growlu. Mroczne intro sprawiło że już chwyciłem się mocno fotela by fala uderzeniowa płynąca z głośników nie sprowadziła mnie do parteru. No i prawie że spadłem bo jakie było moje zaskoczenie kiedy z głośników spłynęły dźwięki soczystej rockowej gitary i normalny wokal ? Crown of Thorns, okazuje się że to nie ten szwedzki death metalowy Crown of Thorns.

Muzyka prezentowana przez zespół Jeana Beauvoira – lidera grupy To melodyjny hard rock, proste strukturalnie, rockowe piosenki które śmiało mogły by zaistnieć w nie jednej radiowej rozgłośni nie czyniąc wielkiej trwogi przypadkowym słuchaczom. I nie może to dziwić ponieważ przy produkcji krążka mieszał palce Bob Clermountain, pan ten może pochwalić się współpracą z takimi firmami jak Bryan Adams, Rolling Stones czy David Bowie (robi wrażenie). Ma to swoje przełożenie w muzyce, wystarczy posłuchać utworu All I Wanna Do, brzmi tak jakby za mikrofonem stanął sam Bowie. No właśnie, co możemy powiedzieć o stronie wokalnej tej płyty, frontman Plantem ani Coverdalem nie jestn ale posiada przyjemną barwę głosu i bardzo przyjemnie się go słucha. Muzyka Crown of Thorns pozbawiona jest jednak rockowego pazura moim zdaniem jest zbytnio wygładzona.
Płyta rozpoczyna się tytułowym utworem – Faith i można go zaliczyć do tych bardziej udanych spośród jedenastu umieszczonych na płycie. Na wyróżnienie zasługuje również trzeci utwór Living In The Shadows kojarzy mi się nieco z rockowo-balladowym obliczem Garego Moora, jest to zarazem najdłuższy kawałek na tej płycie, jedyny przekraczający ramy pięciu minut, to właściwie ballada ale nie mdława i usypiająca lecz pełna ciepła i przestrzeni, taki utwór chciało by się słyszeć przemierzając plażę podczas zachodu słońca właśnie taką jak na okładce tej płyty, niestety zachód słońca nie trwa wiecznie ten kawałek również.
Płytę zamyka również balladowy All Or Nothing. Całość płyty jest jednak nieco mydlana i mdła.

Muzykę którą prezentuje Crown of Thorns zaliczyłbym do typu jak to lubię określić, Soundtrack do życia, co przez to rozumieć ? Doskonale nadaje się jako tło do czynności powszechnego dnia które wykonujemy, wszelkiego rodzaju prac domowych, ponieważ nie absorbuje uwagi na tyle byśmy musieliśmy się od tych czynności odrywać, a zarazem nie nuży i nie drażni, ot fajna muzyczka płynąca w tle. Dobre muzyczne rzemiosło. Cóż, takie płyty też są potrzebne.

6/10

Toma Marek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *